Erasmus+ w Atenach, Grecja

Mój wielki grecki Erasmus

Przypadki nie istnieją. Skłamałabym mówiąc, że Grecja była destynacją mojego pierwszego wyboru. Była nią bowiem Hiszpania, jej gorący temperament i ciekawy język. Grecja była wówczas dla mnie największym marzeniem, którego jednak zawsze bałam się spełnić przez strach, że realia nie dorównają do moich oczekiwań. Zawsze ciągnęło mnie do Grecji, lecz nigdy nie zdecydowałam się na tę podróż. Stało się jednak tak, że zapomniałam o egzaminie językowym z hiszpańskiego, więc zakwalifikowałam się do kolejnej po hiszpańskich na mojej liście – uczelni w Atenach. Spędziłam tam pandemiczny letni semestr 2020/2021 i wiele najszczęśliwszych momentów swojego życia.

Na szczycie świata w samym centrum Aten
Źródło: zbiór własny autora

Pierwsza wizyta na Akropolu
Źródło: zbiór własny autora

Wielka grecka rodzina

Nie mogłam trafić lepiej jeśli chodzi o zakwaterowanie. Wynajęłam pokój w środku miasta, 5 min pieszo do uczelni. Nie było to aż tak istotne, gdyż zajęcia prowadzone były zdalnie. Okolica nie była jednak zbyt bezpieczna. Szczególnie w pobliżu metra spotkać można było bardzo dużo osób bezdomnych i zmagających się z uzależnieniem od narkotyków. Osobiście nigdy nie czułam zagrożenia, ale wieczorami dla zasady nigdy nie wychodziliśmy w pojedynkę. Za mój pokój płaciłam 300 euro miesięcznie + 20 euro za usługi sprzątania, które były narzucane z góry. Mój pokój znajdował się w 6-cio osobowym mieszkaniu, na czwartym piętrze kamienicy Erasmusów. Oznaczało to, że cały budynek i 5 pięter mieszkań takich samych jak moje zamieszkany był przez studentów z wymiany. Finalnie więc mieszkaliśmy praktycznie wspólnie w 30 osób (w przeważającej mierze byli to Hiszpanie, ale było też dwóch Niemców, trzech Francuzów, Włoszka, Rumunka, Pakistańczyk i ja).

Wśród nich znalazłam ludzi, z którymi stałam się nierozłączna na cały czas wymiany i z którymi przyjaźnię się do dziś. Na każdym piętrze zawsze coś się działo, od gotowania wspólnych kolacji przez szalone domówki. Tych ostatnich ogólnie najwięcej było właśnie w naszym budynku. Inni Erasmusi słysząc ten adres kiwali głowami ze zrozumieniem – każdy choć raz był lub słyszał o tym, co wydarzyło się w murach naszej kamienicy. Nic jednak dziwnego, kluby w Grecji otworzyły się dopiero w czerwcu i przez całą swoją wymianę miałam okazję się do nich wybrać tylko dwukrotnie.

Pierwszy clubbing z mieszkańcami naszego budynku
Źródło: zbiór własny autora

Jak zostałam greckim filozofem w atenach

Podczas wymiany studiowałam na AUEB – Athens University of Economics and Business. Niewiele mogę powiedzieć na temat uczelni i jej infrastruktury, zajęcia miałam bowiem zdalnie. Odbywały się na platformie Teams w trzygodzinnych blokach co tydzień. Wykładowcy byli bardzo mili. Posługiwali się lepszym angielskim niż pierwotnie się tego spodziewałam. Dbali też o to, aby w każdy wykład wpleść praktyczne ujęcie w postaci projektów, prezentacji czy case study. Wybierając przedmioty miałam dostęp do informacji w jaki sposób odbywa się zaliczenie każdego z nich. Mój studencki spryt nakazał mi wybrać te spośród zajęć, które zaliczane były prezentacjami lub projektami i dlatego pod koniec semestru nie musiałam pisać ani jednego egzaminu. Dzięki temu mogłam rozplanować swoją naukę tak, aby móc jak najwięcej cieszyć się morzem, przyjaciółmi i żyć zgodnie z epikurejskimi wartościami dążenia do przyjemności.

Moja ulubiona Kalamaki Beach w Atenach
Źródło: zbiór własny autora

Obalanie pandemicznych mitów

Wyjeżdżając w czasie pandemii bałam się, czy będę w stanie wykorzystać wymianę w pełni. Jak się okazało, w trakcie jej trwania (a były to tylko 4 miesiące) zwiedziłam więcej niż przez kilka poprzednich lat łącznie. Nie tylko udało nam się polecieć do Turcji, zwiedzić Istambuł i Kapadocję, ale też zobaczyć wiele greckich wysp takich jak Mykonos, Milos, Santorini, Hydra czy Egina. Wielkim plusem był fakt, że przez wciąż panujący strach przed wirusem i restrykcje w żadnym z tych miejsc nie było prawie żadnych turystów i wszędzie czuliśmy się jak jedyni przyjezdni.

Lot balonem w Kapadocji
Źródło: zbiór własny autora

Puste uliczki Mykonos
Źródło: zbiór własny autora

Bajkowe Meteory
Źródło: zbiór własny autora

Ekonomiczne greckie ruiny

Jakimś cudem mimo licznych podróży udało mi się nie popaść w ekonomiczną ruinę. Grant, który wynosił 500 euro miesięcznie, wystarczał na zapłacenie czynszu i podstawowe potrzeby. Wielkim plusem było jednak darmowe jedzenie, które oferowała stołówka naszej uczelni. Można było z niej odebrać posiłki 3 razy dziennie – śniadanie, obiad, kolacja. Przy czym obiad składał się z dwóch dań, sałatki, pieczywa i owocu lub deseru. Jedzenie było tradycyjnie greckie, panie tam pracujące niesamowicie miłe i już po tygodniu pamiętające nasze imiona. Dzięki temu nasze brzuszki były pełne, a nasze portfele nie takie puste, jak mogłyby być, gdybyśmy nie korzystali z tej możliwości. Moje stypendium skończyło mi się jednak w maju. Obwiniam o to jednak nasze ciągłe wyjazdy, a więc jeśli macie zamiar podróżować, to polecam zabrać ze sobą trochę oszczędności.
Mieszkając w Atenach i chcąc się po nich poruszać warto także pamiętać o tym, że kursują tam zarówno autobusy i trolejbusy, jak i metro. Karta, która uprawnia do korzystania ze wszystkich tych środków komunikacji kosztuje 13 euro za miesiąc ze zniżką studencką.

Alfa i Omega – czyli studenckie bractwa w Atenach

ESN w Atenach przez covidowe restrykcje miał nieco związane ręce. Pod banderą uczelni i stowarzyszenia nie mogli organizować tylu wydarzeń, ile zwykle robili. Po Orientation Week słuch o nich nieco zaginął, jednak funkcjonuje tam także ELA (Erasmus Life Athens). Ich wydarzenia były regularne, dostosowane do studentów. Wyjazdy na plaże, nad jeziora, w góry, turnieje beerponga, a gdy już otworzyły się kluby – imprezy dedykowane studentom z wymiany.

Wspaniałe Delfy
Źródło: zbiór własny autora

Ser feta i łzy szczęścia

Greckie jedzenie choć tłuste, jest pyszne. Będąc tam koniecznie trzeba spróbować souvlaków, pity z sosem tzatziki, moussaki, i zapiekanego w cieście filo i miodzie sera feta. Wszystko to można popić anyżowym ouzo i wsłuchać się w szum fal greckiego morza i zgiełku miast.
W Grecji zdecydowanie można odnaleźć wewnętrzny spokój, zatrzymać się i zwyczajnie cieszyć się pięknem życia. Łzy szczęścia towarzyszyły mi tam kilkukrotnie. Dziś tylko okropnie tęsknię, bo wiem, że wielka część mnie została właśnie w Atenach. Pierwszy powrót mam już jednak za sobą i wiem, że pojadę tam jeszcze nie raz.

Dominika Pietruszka

Chcesz dowiedzieć się więcej na temat Erasmusa w Grecji? Przeczytaj inne artykuły na naszym blogu:

Erasmus+ w Salonikach, Grecja

A jak – Ateny!!

Erasmus w Atenach – dlaczego warto?

Czy Grecy są anarchistami? Erasmus w Grecji

Erasmus+ w Salonikach, Grecja

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked

Twój email nie zostanie opublikowany na stronie.