MÓJ POBYT NA ERASMUSIE W BREMEN
Decyzja o wzięciu udziału w programie Erasmus+ była całkiem spontaniczna. Wyjechałam na stypendium do Niemiec… ale wszystko po kolei 😊
Zdecydowałam się na studia w Niemczech, ponieważ studiowałam germanistykę. Język niemiecki, jak i kraje niemieckojęzyczne są moją pasją. W przyszłości mam zamiar wyjechać za granicę więc pomyślałam sobie, że taki pobyt nawet i krótki bo semestralny czyli 5-miesięczny, jest doskonałą okazją do poznania obcego kraju w perspektywy mieszkańca, a nie koniecznie jak to często bywa- turysty. Aktualnie studiuję socjologię, więc studia, które wybrałam były dobrą okazją do „podszlifowania” języka, rozwinięcia wiadomości socjologicznych nabytych w Polsce oraz zdobycia nowych wiadomości ze strony niemieckiej.
Opisując miasto należałoby wspomnieć o kilometrach, które miałam do pokonania. Z Katowic jechałam w jedną stronę autem (900km!!) i zajęło mi to 8h z przystankami. Za drugim razem wracałam autobusem po Świętach Bożego Narodzenia i zajęło mi to dużo dłużej bo aż ok 12-14h. Bremen- przepiękne, nadmorskie miasto liczy ok. 546 tysięcy mieszkańców. Jest niewątpliwie położone na północy Niemiec, natomiast nie nad samym morzem.
UCZELNIA
Wybór państwa, do którego chciałam jechać na stypendium było najprostszą decyzją podczas załatwiania wszystkich formalności. Przed wyjazdem, jak to przed wyjazdem była masa dokumentów i formalności do pozałatwiania, ale i z tym sobie szybko poradziłam i „zmieściłam się w czasie”. Uczelnia od początku zrobiła na mnie ogromne wrażenie, gdyż budynek swoim wyglądem całkowicie odbiegał od mojej uczelni w Polsce. jak i innych dotychczas mi znanych obiektów. Plan zajęć każdy student układał sobie samodzielnie według swoich własnych preferencji. Na stronie uczelni podana była lista zajęć przewidzianych na dany rok akademicki i z tak szerokiej puli (około 10 przedmiotów na ok. 12 wydziałach) do wyboru, można było sobie wybrać tyle, by starczyło do punktów ETCS, których ja musiałam zdobyć 30 na cały semestr. Studiowałam socjologię więc wybrałam takie przedmioty jak m.in. prawo pracy na rynkach europejskich, nierówności społeczne, socjologię pracy. Natomiast miałam też możliwość wyboru przedmiotów całkowicie niezwiązanych z moim kierunkiem z puli przedmiotów ścisłych, czy humanistycznych. Ja wybrałam sobie takie przedmioty jak Public Relations w polityce, kulturze, sztuce i komunikacji masowej oraz „teoretyczne rozważania na temat globalizacji w ekologii” – z wydziału geograficznego. Ta uczelnia oferowała także różne kursy językowe m.in. języka polskiego, ponieważ Bremen jest to miasto, w którym jest (jak i w całych Niemczech) dużo Polaków. Wróćmy jednak do kursów językowych. Do wyboru były takie egzotyczne języki jak hindi czy wietnamski.
ZAKWATEROWANIE
Universität Bremen oferował zakwaterowanie w jednym w kilku akademików oraz w tzw. WG – Wohnungsgemeinschaft, czyli popularnych apartamentach studio. Ja wybrałam opcję zakwaterowania w akademiku, gdyż była to dla mnie najkorzystniejsza z opcji. Dla studentów z Erasmusa do dyspozycji były 1-osobowe pokoje z własną łazienką i aneksem kuchennym.
PODRÓŻE
Oprócz zajęć na uczelni mieliśmy też czas, by zwiedzać różne zakątki miasta oraz inne niedalekie miasta. Przywilejem studentów w Niemczech jest bilet semestralny tzw. Semesterticket, który uprawnia do darmowego przejazdu przez cały semestr wszystkimi autobusami i tramwajami w Bremen. Ten bilet obejmował także przejazdy do pobliskich miast znajdujących się w tym landzie (Niedersachsen). Oczywiście za ten bilet trzeba było zapłacić na początku studiów ok. 140 euro. Niemcy płacili więcej bo ok. 150 euro. Będąc na półrocznym pobycie zwiedziłam zarówno Bremen, jak i takie miasta- Hannover, Oldenburg i Osnabrück, należące do landu Niederdachsen. Przejazd także miałam darmowy (no prawie).
Największym wydarzeniem odbywającym się corocznie w Bremen pod koniec października jest znany Ischaa Freimaak – festyn, skupiający całość społeczeństwa bremeńskiego i licznych turystów. Następnym głównym wydarzeniem jest Weihnachtsmarkt – jarmark bożonarodzeniowy.
KOSZTY ŻYCIA
Niemcy, jak wiadomo nie należą do tanich krajów. Jadąc na stypendium otrzymywałam ok. 450 euro na miesiąc, w czym zawierał się koszt zakwaterowania. Akurat mi się tak udało, że akademik opłacałam za ok 250 euro miesięcznie więc resztę mogłam rozłożyć sobie według własnych potrzeb. Poniżej przedstawiam listę najważniejszych wydatków oszacowanych cenowo wg moich potrzeb:
Akademik: 250-400 + kaucja: 350 euro
Wyżywienie/miesięcznie – ok. 150 euro (wg moich potrzeb)
Semesterticket – ok. 140 euro
Ksero – ok 50 euro (wg moich potrzeb)
Wydatki własne: ok. 150 euro
PODSUMOWANIE
Podsumowując mój pobyt w jednym z nadmorskich miast Niemiec, zaliczam go do jak najbardziej udanych i uważam, że był to najbardziej efektywnie wykorzystany czas. Poznałam i na własnej skórze doświadczyłam życia w Niemczech, ich tradycji i przyzwyczajeń dnia codziennego. „Zobaczyłam” na własne oczy jak to jest studiować na niemieckiej uczelni, a miałam jeszcze to szczęście, bycia z grupie z samymi Niemcami. Była to okazja do używania TYLKO i WYŁĄCZNIE języka niemieckiego. Jestem dumna z tego, że pomimo wielu przeciwności losu i problemów, przezwyciężyłam je sama i tym samym zdobyłam większą samodzielność i poczucie, że choćby nie wiadomo co się działo, umiem sobie sama poradzić. 😊
W razie jakichkolwiek pytań lub wątpliwości zapraszam do kontaktu:
https://www.facebook.com/marta.heinrich.91SNEAKERSCheap Air Jordan 1 Mid Smoke Grey Black Shoes 554724-092