Witajcie! Mam nadzieję, że artykuł z Brazylii Wam się podobał i odpowiedział na część Waszych pytań. Tym razem opiszę Wam moją ostatnią wymianę akademicką a mianowicie ERASMUS+ na Technische Universität Chemnitz w Niemczech w semestrze zimowym 2016/2017. A więc do dzieła!
Nowy początek
Po obronie projektu inżynierskiego, która miała miejsce pod koniec stycznia 2016, postanowiłem kontynuować studia na innej uczelni, żeby spojrzeć na inżynierię materiałową z innej perspektywy. Wybór padł na Politechnikę Wrocławską i Jej Wydział Chemiczny. Oczywiście wiedziałem, że znów będę chciał pojechać na ERASMUSA, więc jeszcze przed rozpoczęciem I semestru studiów magisterskich udałem się na spotkanie wydziałowe dotyczące programu ERASMUS+. Tam poznałem nową koordynatorkę wydziałową programu. Gdy nadszedł odpowiedni moment w trakcie semestru, udałem się na ogólnouczelniane spotkanie ERASMUS+. Po zasięgnięciu informacji zacząłem kompletować dokumenty, w tym Learning Agreement, który tym razem musiałem, podobnie jak w Brazylii, wypełnić wybranymi przez siebie przedmiotami. Mój pierwszy wybór padł na Istanbul Technical University. Po skompletowaniu dokumentów czekałem na decyzję i była pozytywna. Jednak w wakacje dowiedziałem się, iż z powodu stanu wyjątkowego w Turcji wszystkie wymiany do tego kraju zostały odwołane ☹. Byłem wówczas na kursie letnim BEST o odnawialnych źródłach energii w Madrycie. Szybko zacząłem szukać alternatyw i znalazłem TU Chemnitz, które oferowało kierunek, który nazywał się tak samo, jak moja specjalizacja, a mianowicie ,,Zaawansowane Materiały Funkcjonalne” i co nieczęste w Niemczech był prowadzony całkowicie w języku angielskim. Napisałem więc do TU Chemnitz i okazało się, że jest możliwa dla mnie wymiana na tą uczelnię, ale dzięki umowie z Wydziałem Mechanicznym Politechniki Wrocławskiej. Nie wahając się długo, potwierdziłem moją chęć wzięcia udziału w tej wymianie i na szybko od nowa zacząłem kompletować dokumenty pod nową wymianę. Po zaakceptowaniu mnie przez TU Chemnitz byłem gotów wyruszyć na kolejną przygodę.
Witamy w Saksonii
Do Chemnitz udałem się busem z Krakowa i na miejscu byłem około godziny 2:00 w nocy. Po tym, jak kierowca wysadził mnie na dość odludnym przystanku, zacząłem szukać jakiegoś środka transportu, którym mógłbym dojechać na akademik. Po znalezieniu stacji benzynowej moim oczom ukazała się taksówka. Skorzystałem z niej i udałem się do akademika. Po dotarciu do celu odebrałem klucze i wszedłem do nowego pokoju. Tu trzeba powiedzieć, że standard niemieckich akademików jest o wiele lepszy od polskich i miałem do dyspozycji jednoosobowy pokój wielkości „dwójki” w polskim akademiku, ale z łazienką współdzieloną z moim sąsiadem. Wszystkie akademiki TU Chemnitz znajdują się na jednej ulicy i w niemal każdym akademiku znajduje się pub studencki. Co więcej, w akademikach są również automaty z napojami gazowanymi, piwem, papierosami i innymi użytecznymi dla studentów przedmiotami 😉. Przyjechałem w niedzielę, a już w poniedziałek zaczynać się miał przedsemestralny kurs języka niemieckiego, na który się zapisałem. Musiałem również uiścić opłatę za studiowanie w Niemczech, która wynosiła 250 euro za semestr, jednak umożliwiała mi nieograniczone korzystanie z komunikacji miejskiej i pociągów w landzie Saksonia. Musiałem także dopełnić formalności w mieście, w czym pomógł mi mój nowy Study Buddy. Akurat na tej uczelni nie działał ESN, ale w zastępstwie studentom z wymiany pomagała organizacja Patenprogramm. Ta organizacja także organizowała najróżniejsze tematyczne imprezy, które głównie odbywały się w uczelnianym Centrum Kultury. W pamięci utkwił mi przede wszystkim International Dinner, na który przygotowałem polskie koreczki, co zostało uwiecznione na materiałach promocyjnych TU Chemnitz. Patenprogramm organizował też wycieczki, na które zawsze było dużo chętnych i przeważnie brakowało miejsc.
Studiowanie na TU Chemnitz
Swój semestr zacząłem w drugim tygodniu października. Okazało się, że muszę skorygować swój Learning Agreement, ponieważ niektóre wybrane przeze mnie przedmioty były dostępne jedynie w semestrze letnim. Udało się to załatwić dość szybko, a zanim zostało to sfinalizowane, uczęszczałem na właściwe przedmioty. Tym sposobem miałem sześć modułowych przedmiotów, na które przeważnie składał się wykład i seminarium, a w niektórych przypadkach także laboratorium. Jeśli chodzi o tematykę, to miałem między innymi przedmiot o powłokach, który ku mojemu zaskoczeniu zaczął się od wymieniania rodzajów pomp próżniowych. Z pozostałych przedmiotów miałem krystalografię, syntezy w chemii, techniki analityczne w chemii, materiały w skali mikro i nano, a także fotowoltaikę z nanotechnologią. Moje przedmioty odbywały się na dwóch różnych kampusach, ale na szczęście dzięki zapewnionej komunikacji miejskiej nie było to zbyt kłopotliwe. Tu muszę przyznać, że studiowanie w Niemczech jest dosyć wymagające i trzeba włożyć sporo pracy w zaliczenie przedmiotu. Wszystko stoi na wysokim poziomie, a zwłaszcza egzaminy przygotowane na zaliczenie. Tutaj muszę dodać, że na egzaminy trzeba się zapisać już w grudniu w Centrum Egzaminacyjnym i jeśli tego się nie zrobi, można być niedopuszczonym do egzaminu. A nawet jeśli będzie się już dopuszczonym, to jest tylko jeden termin na zaliczenie i nie ma żadnych wymówek, jeśli się na niego z jakichś powodów nie przyjdzie. W Niemczech za to można podejść do egzaminu z dowolnej liczby przedmiotów, co sprawia, że jeśli uzbieramy odpowiednią ilość ECTS, możemy skończyć studia w mniej niż przepisowe 2 lata, aczkolwiek zapewniam, że nie jest to łatwe i większość niemieckich studentów z różnych powodów studiuje dwa stopnie nawet dłużej niż 5 lat. Mnie udało się na szczęście wszystko zaliczyć i po powrocie miałem wpisane ECTS – nie przedmiotów z Niemiec, a ECTS polskich odpowiedników przedmiotów realizowanych w Niemczech co okazało się dla mnie nadzwyczaj korzystne 😊.
Życie w Niemczech
Pomimo, że byłem na wymianie w jednym z biedniejszych landów, stypendium ERASMUS+ wynoszące 400 euro na miesiąc, skończyło się już w grudniu. To było moje jedyne źródło utrzymania, tak więc po wydaniu stypendium w Niemczech rodzice pomagali mi się utrzymać. Za sam akademik WG płaciłem 180 euro. W niemieckiej stołówce nazywanej Mensa można było zawsze kupić jedną z pięciu opcji posiłku, których ceny wahały się od niecałych 2 euro za posiłek wegański do około 4 euro za posiłek bio. Duży kebab na mieście kosztował około 4 euro podobnie jak turecka pizza, na którą co środę była promocja w barze nieopodal kampusu. W pobliżu akademików znajdowały się również dwa sklepy: tani i mały Penny i wypasiony supermarket Edeka. Zachwyceni będą przede wszystkim weganie, którzy mają całe działy przeznaczone dla nich wraz z odpowiednio oznaczonymi produktami. Co zaskakujące, ceny wielu produktów były nierzadko podobne do polskich cen, a niekiedy nawet tańsze. Piwo w sklepie kosztowało około 0,50 eurocentów a w pubie około 2 euro, ale w Niemczech picie alkoholu jest legalne nawet na ulicy. W niemieckich supermarketach są specjalne maszyny do recyklingu butelek szklanych i plastikowych. Do ceny napoju w takich butelkach doliczona jest kaucja, którą można odzyskać w maszynie w postaci bonu na zakupy. Warto też wspomnieć o sieci tanich sklepów z odzieżą ,,Primark”, obecnych w Leipzig i Dresden, w których za śmieszne pieniądze można było się ubrać od A do Z.
Podróżowanie po Niemczech
W czasie mojego pobytu udało mi się zwiedzić różne ciekawe miejsca w Niemczech. Pierwszą wycieczkę odbyłem ze studentami z kursu języka niemieckiego do Dresden, które jest niezwykle urokliwym miastem, mającym w sobie polskie akcenty. Drugą wycieczkę zorganizowałem wraz z innymi studentami z wymiany do Monachium na ostatni weekend Oktoberfest 2016. Kupiliśmy weekendowe bilety grupowe, które były najbardziej opłacalną opcją i po dotarciu do Monachium mogliśmy cieszyć się niesamowitą atmosferą i smakiem niemieckiego piwa. Trzecią wycieczką, którą również sami sobie zorganizowaliśmy była wycieczka do Saskiej Szwajcarii położonej nad malowniczą rzeką Łabą. Nasza piesza wędrówka po lesie zakończyła się w zamku, gdzie zjedliśmy obiad. Następnie, tego samego dnia, wróciliśmy autobusem do miasteczka Pirna, a potem pociągiem do Dresden i Chemnitz. Czwartą wycieczką organizowaną przez Patenprogramm była wycieczka do Weimaru – miasta Goethego. Poza miastem zwiedziliśmy także pobliskie muzeum obozu koncentracyjnego Buchenwald. Oczywiście był też czas na nocną integrację z innymi studentami zagranicznymi. Piątą wycieczkę zorganizowałem sobie sam z racji dłuższego weekendu i postanowiłem wybrać się do miasta Freiburg im Breisgau, a także do pobliskiego wzgórza Feldberg, które kojarzyło mi się trochę z polską Gubałówką 😊. Szóstą wycieczką, również organizowaną przez Patenprogramm, była wycieczka do Rudaw. Naszym pierwszym celem był Fichtelberg z którego zjechaliśmy kolejką, a następnie Manufaktura Marzeń i jarmark bożonarodzeniowy w miasteczku Annaberg-Buchholz. Moją ostatnią wycieczką połączoną z odwiedzeniem mojej rodziny w Niemczech, była wyprawa do Gelsenkirchen w landzie Nordrhein-Westfalen. Udało mi się tam także zahaczyć o Köln wraz z jej imponującą katedrą i rzymsko-niemieckim muzeum.
Podsumowanie ERASMUSa w Chemnitz
Wyjazd ten zaliczam do najbardziej udanych pod względem naukowym, albowiem nauczyłem się tam wielu przydatnych rzeczy dotyczących materiałów funkcjonalnych. Wyjazd do Niemiec polecam przede wszystkim osobom, które chciałyby podszkolić się w tym języku a także osobom, które chcą studiować po angielsku i czują się pewnie z tym językiem. Trzeba jednak pamiętać, że w Niemczech przeważnie przedmioty wybiera się po niemiecku i dlatego zazwyczaj jeżdżą tam osoby ze znajomością tego języka. W Niemczech nie ma taryfy ulgowej dla studentów z wymiany i wszyscy są traktowani jednakowo, dlatego wyjazd do Niemiec z myślą o wakacjach jest raczej chybionym pomysłem, co nie znaczy, że nie można zagospodarować trochę czasu na podróże.
To mój ostatni blog o wymianach studenckich z programu ERASMUS+.
W razie jakichkolwiek pytań możecie mnie znaleźć na Facebook’u:
https://www.facebook.com/Mijalito.Noworolnik
Michał NoworolnikAir Max 90 FirefliesNike Air Max 270