Erasmus+ w Antalyi, Turcja

Zamek Uçhisar,
Źródło: zbiór własny autora

MÓJ WYBÓR – TURCJA!

Wybrałam ten kraj, ponieważ mam wielu znajomych z Turcji, którzy byli w Polsce w ramach programu Erasmus+. Bardzo chciałam się z nimi ponownie spotkać i poznać ich kulturę, o której tak wiele słyszałam. Jestem studentką filologii angielskiej Uniwersytetu Szczecińskiego. Dla mojego wydziału możliwości wyjazdu było sporo, a w samej Turcji miałam do wyboru trzy różne uczelnie. Były to Boğaziçi University w Istambule (najlepsza uczelnia wyższa z tego, co słyszałam od znajomych), Anadolu University w Eskişehir (według mnie najlepsze miasto dla studentów) oraz Akdeniz University w Antalyi (bardzo turystyczne miejsce). Mój wybór wahał się między Antalyą a Istambułem, jednak padło na Antalyę.

Akdeniz University,
Źródło: https://www.instagram.com/akdeniz_universitesi/

NOWA UCZELNIA

Akdeniz University okazał się wyborem idealnym! Uczelnia ta posiada zamknięty kampus oraz autobusy, które się po nim poruszają. Było to dla mnie wielkim zaskoczeniem, dzięki temu wszędzie szybko i łatwo można było się dostać. Niektóre z autobusów opuszczały kampus i jechały prosto do centrum miasta lub miały jeden z przystanków przy samej plaży.

Bardzo spodobało mi się również to, że na terenie kampusu mieliśmy aż trzy miejsca, w których znajdowały się restauracje i kawiarnie, a ceny były dość przystępne. Oczywiście muszę tu wspomnieć o Yemekhane! Jest to odpowiednik polskiej stołówki – aby móc tam zjeść trzeba „doładować” swoją kartę studencką, dzięki której możemy też wejść na teren kampusu. Minimalnie doładowanie to 25 lir tureckich, które starcza na około dziesięć posiłków. Dania te były typowe dla kuchni tureckiej, ale jakże pyszne!

Niestety zaraz po przyjeździe dowiedziałam się, że muszę zmienić wszystkie zajęcia, które wybrałam sobie przed wyjazdem. Trudno, przecież to nie koniec świata! W sumie całkiem dobrze na tym wyszłam, bo zmniejszyła mi się ilość przedmiotów. Wykładowcy w Turcji byli dość przyjaźni, ale na moim wydziale, w przeciwieństwie do wydziału, na którym moi znajomi studiowali turystykę, nie miałam tak lekko i musiałam chodzić na większość zajęć. Raz czy dwa razy wyjechałam na wycieczkę na tydzień aby pozwiedzać, wystarczyło tylko poinformować moich nauczycieli, a oni życzyli mi mile spędzonego czasu i zawsze pytali gdzie się wybieram. Jeżeli mieli tam znajomych, to potrafili nawet podać do nich kontakt! Egzaminy natomiast odbywają się wtedy, kiedy w Polsce – w połowie semestru i na jego koniec, łącznie z sesją poprawkową.

Akdeniz University posiada lokalną sekcję ESN, niestety niezbyt przydała mi się ich obecność. Nawet dział spraw międzynarodowych na uczelni nie wiedział, jakie dokumenty należy złożyć i jak mamy  się starać o tzw. Ikamet, który jest potrzebny, gdy zostaje się w Turcji na okres dłuższy niż 90 dni. Jak się później okazało, wniosek wypełnia się online i zanosi potrzebne dokumenty do wybranego urzędu.

Olympos,
Źródło: zbiór własny autora

WYDATKI

Stypendium jakie otrzymywałam, czyli około 450 euro na miesiąc niestety nie wystarczyło na wszystkie wydatki. Mieszkania w Turcji są raczej tanie, no chyba że chcemy wynajmować pokój z pięknym widokiem, blisko morza. Opłata miesięczna za całe mieszkanie, gdzie mieszkałyśmy w trójkę i każda z nas miała własny pokój, wynosiła z wszystkimi opłatami nie więcej niż 1200-1300 lir, czyli około 250 euro. Często jadałam na mieście, starałam się próbować jakiejś nowej potrawy prawie codziennie. Tureckie jedzenie jest przepyszne, nawet Kokoreç (danie przyrządzane z jagnięcych jelit). Byłam bardziej nastawiona na zwiedzanie niż na imprezowanie, ale mimo to wyszłam kilka razy ze znajomymi wieczorem. Wszędzie można było posłuchać muzyki na żywo, atmosfera była wspaniała! Alkohol natomiast jest tu dosyć drogi, piwo w sklepie kosztuje ok. 6 zł i więcej, a w pubach czy na imprezach nawet ponad 15 zł!

Olympos,
Źródło: zbiór własny autora

PODRÓŻE

Ach, tu mogłabym opowiadać i opowiadać! Moim ulubionym miastem stał się Izmir, Istambuł był jednak jednym z najbardziej zapierających dech w piersiach. Kapadocja natomiast jest miejscem bajkowym, z którym wiąże się pewna historia! Pewnego dnia zwiedzaliśmy jedno z wielu miast podziemnych, które nosiło nazwę Derinkuyu. Była to wycieczka zorganizowana przez ESN Akdeniz. Kilka osób poszło szybciej i wcześniej wyszli z podziemnego miasta, jednak kilka osób (łącznie ze mną) chciało  przejść wszystkie korytarze i poziomy tego miasta. Gdy byliśmy już w najniższym, pochyleni nad czymś, co wyglądało jak wyschnięta studnia, usłyszeliśmy huk. Zaczęliśmy żartować, że może zostaliśmy uwięzieni, albo że ktoś zeskoczył z samej góry. Okazało się jednak, że zostaliśmy zamknięci! Ktoś przesunął w górnym poziomie miasta okrągłe, skalne drzwi. Nie mieliśmy tam zasięgu, bo byliśmy głęboko pod ziemią, gdzie na dodatek było bardzo zimno. Na szczęście po 40 minutach czekania mogliśmy wyjść na zewnątrz.  Abyśmy mogli się stamtąd wydostać, ekipa ratunkowa musiała rozłupać niestety zabytkowe drzwi.

Kapadocja,
Źródło: zbiór własny autora

We wspomnianej przeze mnie wyżej Kapadocji, szczególnie polecam lot balonem! Nam się to udało i zapłaciliśmy około 200 lir od osoby za lot. W takim balonie mieści się aż 15 osób! Normalna cena lotu balonem to około 300-400 lir, nie dajcie się oszukać, gdyż niektórzy gdy wiedzą, że jesteście obcokrajowcami, każą sobie płacić tę samą sumę, ale w euro! Polecam stronę groupanya, działa na tej samej zasadzie co groupon.pl, można na niej znaleźć wiele super tanich okazji.

W Izmirze polecam wybrać się do Sirince, które kojarzone jest z wyśmienitego wina i słynnej kawy robionej w piasku oraz do Efezu, w którym znajduje się dom Maryi, gdzie spędziła ona ostatnie lata swojego życia. Sprawuje nad nim piecze dwóch polskich księży, a msze odbywają się tam między innymi po polsku i angielsku. Dużo osób w Izmirze mówiło po angielsku, czego brakowało mi w Antalyi.

Meczet Sułtana Ahmeta,
Źródło: zbiór własny autora

Istambuł był olśniewający! Zamek Topkapi, Hagia Sofia oraz Meczet Sułtana Ahmeta to coś, co koniecznie trzeba zobaczyć! Nie wolno również zapomnieć o Krytym Bazarze (Grand Bazaar) – dostaniecie tam naprawdę wszystko, czego zapragniecie. Będąc w mieście, musicie spróbować Islak Hamburger, czyli tak zwanego “mokrego burgera” oraz koniecznie Kumpir, gotowany lub pieczony ziemniak w całości z dowolnym nadzieniem w środku.

Brama Hadriana,
Źródło: zbiór własny autora

Muszę też wspomnieć o Antalyi, w której mieszkałam. Jest to miasto, które posiada wiele zabytków oraz słynną plażę Kleopatry, która jest otwarta dla wszystkich. W tym mieście macie możliwość wypłynięcia statkiem w jednodniowy rejs. Jest to świetna opcja, gdyż możecie zobaczyć najciekawsze plaże, no i popływać w kilku miejscach! Statek robi przerwy na minimum jedną godzinę, aby jego „załoga” mogła skorzystać z kąpieli w ciepłej, słonej wodzie.

W Turcji polecam podróżować samolotami lub autobusami. Autobusy Pamukkale lub Kamil Koc są bardzo bezpieczne, różnią się też od polskich autobusów między innymi tym, że podają tam napoje i przekąski. Jednak abyście nie zgubili waszego środka transportu, lepiej nie wychodźcie w przerwach do toalety! Wychodźcie spokojnie dopiero, jeśli usłyszycie, że przerwa potrwa około pół godziny, ponieważ gaszą wtedy silnik w autobusie i można się spodziewać dłuższego postoju.

DLACZEGO WARTO?

Przed wyjazdem nawet nauczyciele pytali mnie, czy się nie boję jechać do Turcji. Uważałam to pytanie za bezsensowne i odpowiadałam bez zastanowienia „a czego miałabym się bać?”. W Turcji można zaobserwować zderzenie wielu kultur, zachwyca ona swoją kuchnią i tradycjami. Bo w jakim innym miejscu każdy nazywa siebie siostrą czy bratem (Abla lub Abi), nawet gdy się nie znają? Lokalni mieszkańcy są bardzo ciekawi tego, skąd przyjechałeś i co tu robisz. Pierwsze, o co zawsze mnie pytali, to czy jestem z Niemiec czy Rosji. Na to dumnie odpowiadałam, że z Polski, a wtedy to oni zawsze zaskakiwali mnie znajomością kilku do kilkunastu polskich słówek. Ludzie w Turcji są wspaniali, bardzo życzliwi i przyjaźni. Uwierzcie mi, że jeżeli raz tam pojedziecie, to będziecie chcieli nie raz tam wrócić!

 

Magdalena Jackowiak
mjackowiak77@gmail.comPumaShop: Nike

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked

Twój email nie zostanie opublikowany na stronie.