Jakie macie skojarzenia słysząc „Szwajcaria”? Punktualne pociągi na stacjach, sery, czekolada, wysokie góry i stoki narciarskie, krowy z dzwonkami na szyjach… To wszystko prawda! Ja jednak oprócz tego wszystkiego widzę niesamowite pejzaże, które kryją się za każdym rogiem, a poza tym spokój, którego czasem można Szwajcarom pozazdrościć, a czasem można mieć go już dosyć. Do takich wniosków doszłam właśnie dzięki wybraniu tego kraju na swojego Erasmusa.
Zacznijmy jednak od początku.
Nigdy nie byłam przekonana co do wyjazdów na wymiany. Chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do mojego kraju i po prostu nie chciałam go opuszczać. Jednak mimo to, złożyłam moją kandydaturę i wierzcie mi lub nie, nie żałuję! To jedna z lepszych decyzji w moim życiu.
Ze względu na kierunek moich studiów, chciałam jechać właśnie do Szwajcarii. Możliwość nauki języka francuskiego i niemieckiego mnie w tym utwierdziła. Nie zdawałam sobie jednak sprawy z ilości formalności, jakie będą czekać mnie na miejscu. Zatem, jeżeli wybieracie się na studia właśnie do Szwajcarii, musicie wiedzieć, że ze względu na to, iż nie jest ona w Unii Europejskiej, czeka Was więcej papierkowej roboty. Wybór musi być świadomy, ponieważ trzeba liczyć się z kosztami życia, które są znacznie wyższe niż w Polsce. Zamiast grantu, jaki dostaje się w pozostałych krajach, tutaj macie szansę otrzymać wsparcie finansowe od uczelni, które jest powszechnie znane jako stypendium “od państwa szwajcarskiego”.
Kwestia uczelni?
Odbywałam mojego Erasmusa na Uniwersytecie we Fryburgu. Jeżeli chcecie doskonalić języki obce, to idealne miejsce dla Was. Jest to miasto dwujęzyczne, francusko-niemieckie. Ogólnie rzecz biorąc, można porozumieć się z ludźmi w obu językach. Chociaż uwaga! Większość z nich mówi raczej po francusku, a ci, którzy mówią po niemiecku, używają tzw. Schweizerdeutsch. Zajęcia wykładane są w dwóch językach, a w zasadzie nawet trzech, bo także po angielsku. Co więcej, uczelnia oferuje darmowe kursy językowe, na które możecie uczęszczać. Bez problemu znajdziecie tu zajęcia dla siebie, wystarczy tylko trochę chęci, żeby się na nie zapisać. Co do egzaminów, trzeba się do nich przyłożyć. Wykładowcy nie przymkną raczej oka i nie powiedzą „ok, jesteś studentem z wymiany”.
Szwajcarzy a inni studenci
Jeśli mówicie w języku niemieckim, bądź francuskim, bez problemu porozumiecie się z innymi. Nie są oni może tak bardzo otwarci, jak Hiszpanie, czy mieszkańcy innych krajów z południa Europy, ale kiedy tylko otworzycie się na nowe znajomości, na pewno je nawiążecie.
Zakwaterowanie?
Sprawa jest prosta. Planując pobyt na cały rok, składacie podanie o mieszkanie na ten czas i uczelnia z łatwością przyzna Wam akademik. Ja jednak początkowo miałam zostać na jeden semestr, zatem nie miałam pierwszeństwa. Tak wnioskuję z moich obserwacji. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kiedy już rozpaczałam, że nigdzie nie pojadę, bo nie mam mieszkania, wpadłam na pomysł szukania na własną rękę. Tysiące maili, mnóstwo ofert, tych we Fryburgu, jak i okolicy. W końcu, po miesiącu poszukiwań, udało się. W Romont znalazłam szwajcarską rodzinę, która przyjęła mnie bardzo serdecznie, i z którą do teraz mam świetny kontakt. Mogę śmiało powiedzieć, że dzięki temu mój poziom znajomości języka podskoczył jak szalony. To nie to samo, co nauka w szkole, czy nawet samo przebywanie za granicą. Żywy kontakt, podczas codziennych sytuacji, obchodzenie miejscowych świąt oraz poznawanie tradycji to jedne z wielu zalet takiego rozwiązania. Decyzja zatem należy do was, czy podejmujecie ryzyko i próbujecie mieszkać z nową „zagraniczną rodziną”, czy może zostajecie w kręgu uczelnianym. Obie możliwości są wzbogacające i jedna nie wyklucza drugiej.
Rozrywki?
W mieście, w którym mieszkałam, nie było zbyt wielu miejsc, w których można było potańczyć i porozmawiać przy kieliszku wina. Jednak, jeśli poszukujecie nocnych rozrywek, należy udać się do pobliskich miejscowości, które są po pierwsze o wiele większe, a po drugie jest tam sporo barów, pubów i klubów. Polecam wam wybrać się do Lozanny, Berna czy nawet do Genewy, w której każdy nastawiony na intensywne życie nocne znajdzie coś dla siebie.
Koszty życia a wycieczki
Życie tutaj do najtańszych nie należy, jednak jeśli posiadacie stypendium i pracę dorywczą, dacie radę. Początkowo ceny w supermarketach mogą przerazić, jednak gdy wybierzecie się do sklepów „międzynarodowych” jak Lidl czy Aldi, a niekoniecznie szwajcarskich, odczujecie różnicę w rachunku. Wiedzieć, co kupować i gdzie, to podstawa.
Jeżeli chodzi natomiast o wycieczki, warto wspomnieć, że wiele z nich organizowanych jest przez ESN, który aktywnie działa na uczelni. Wyjazd do term, zwiedzanie Lucerny, czy zwyczajne wyjścia weekendowe to jedne z wielu tego rodzaju imprez.
Możecie też podróżować sami bądź ze swoją nową paczką znajomych, co również polecam. Możecie kupić wcześniej przez Internet bilet, który będzie o wiele tańszy niż ten na dworcu. Warunek jest jeden: musicie wsiąść do konkretnego pociągu, o danej godzinie, nie do żadnego innego! Ponadto, jest tutaj wiele miejsc i wydarzeń wartych zobaczenia. Osobiście polecam Lozannę, Bazyleę, Genewę, Lucernę, Interlaken, który przywita Was pięknymi pejzażami w każdą porę roku, jak i wiele, wiele innych, mniejszych miejscowości. Targ Bożonarodzeniowy w Montreux, fabryka Nestlé w Vevey, fabryka czekolady w Broc niedaleko miejscowości Bulle, wzgórze z zamkiem i kościołem w Romont, widoki z Neuchâtel, stoki narciarskie w Crans-Montana, ponadto nowoczesne i międzynarodowe miasto Zurych… mogłabym tak wymieniać bez końca, bo każde z nich ma swój urok.
Z mojej strony mogę jeszcze dodać tylko tyle, że kiedy już przekonacie się do Szwajcarii i zakochacie w jej widokach, poznacie kulturę i nawiążecie znajomości ze Szwajcarami, będziecie chcieli tu wrócić. Mimo niepewności, wysokich kosztów utrzymania i problemów ze znalezieniem mieszkania, nie żałuję wyboru Szwajcarii. Jeśli chcecie poznać ludzi z całego świata, podszkolić języki, których usłyszeć tu można wiele, a także rozkoszować się cudownymi widokami gór codziennie, nie wahajcie się! Jestem dobrym tego przykładem. Przekonałam się do Szwajcarii i bardzo polubiłam ten kraj. Po pierwszym semestrze przedłużyłam mój pobyt na Erasmusie (na szczęście udało się to zrobić). Znalazłam nawet staż w mojej dziedzinie (co było nie lada wyzwaniem). Teraz, już po wszystkich egzaminach w Polsce i Szwajcarii oraz po obronie, wróciłam tu na magisterkę jako studentka Univeristé de Fribourg. Wszystko da się zrobić. Ciężka praca i dobre chęci popłacają. Mam nadzieję, że moja historia pomoże Wam w podjęciu decyzji o wyborze najlepszego kierunku na odbycie wymiany.
Jeżeli chciałbyś zasięgnąć porady na temat studiowania w Szwajcarii, napisz na adres: kingadob4@gmail.com.