Mimo że moim pierwotnym planem była podróż do Włoch (jako że właśnie włoskiego uczyłam się kilka lat) to uważam, że wybierając Bilbao lepiej trafić nie mogłam. W tym niewielkim w zasadzie mieście położonym w północnej części Hiszpanii – magicznym Kraju Basków — zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Bilbo, jak nazywają je sami Baskowie, jest stolicą hiszpańskiej prowincji Bizkaya i zarazem największym miastem País Vasco, a mimo tego nie czuje się w nim wielkomiejskości Madrytu czy Barcelony. Bliskość oceanu, mnogość barów i restauracji, wysoki poziom nauczania w Uniwesytecie Deusto i gościnność basków sprawiają, że żaden wyjeżdżający na półroczną przygodę Erasmus nie może wybrać lepszego miejsca, pomimo częstych deszczów i mało hiszpańskiej pogody.
W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić moje subiektywne zestawienie must be Bilbao – miejsc, które skradły moje serce w ten czy inny sposób i które moim zdaniem trzeba odwiedzić w czasie podróży do tego niezwykłego miejsca. Vamos!
- Plaza Nueva (Casco Viejo)
Casco viejo, czyli Stare Miasto jest jednym z głównych centrów życia towarzyskiego w Bilbao. Nie bywałam tam często ze względu na sporą odległość od mojego mieszkania, jest to jednak na pewno miejsce, które trzeba zobaczyć. Możemy tam znaleźć przede wszystkim niezliczone restauracje, w których warto obiadować w porze menu el dia, kiedy to za 10-12 euro dostaniemy 2 dania, deser i napój – a kuchnię baskijską, jako miłośniczka ryb i owoców morza, gorąco polecam. Oprócz tego w tej dzielnicy można wybrać się na zakupy po niewielkich sklepikach z często wyszukanymi produktami. Sercem Casco Viejo jest jednak Plaza Nueva – mój absolutny faworyt do Pintxopote, czyli wędrówki od baru do baru i raczenia się pintxos (baskijska odmiana tapas) oraz winem (najlepiej baskijskim Txacoli).
2. Muzeum Guggenheima
Sprawa dosyć oczywista jak by się mogło wydawać, jednak ja czas na odwiedzenie tego sławnego muzeum znalazłam dopiero w czerwcu, pod sam koniec wyjazdu. Jest to muzeum sztuki nowoczesnej, założone prawie 20 lat temu oraz, co ciekawe, przyczyna dynamicznego rozwoju miasta przez ostatnie dwie dekady. Zbiory muzeum intrygują nawet laików w zakresie sztuki i wywołują ogromne wrażenie na zwiedzających. Ze swojej strony polecam odwiedziny podczas Night After Dark, czyli koncertu odbywającego się każdego miesiąca w wybrany piątek. Wówczas na parterze muzeum ma miejsce impreza, a sale do zwiedzania są raczej opustoszałe, co razem z muzyką rozbrzmiewającą z dołu sprawia niesamowite wrażenie.
3. Playa de Sopelana
Przy Bilbao znajduje się wiele różnych plaż, do których można dojechać miejskim metrem. Pierwszą (i zarazem ulubioną) plażą, którą miałam okazje zobaczyć była plaża Sopelana. Jej największą zaletą jest to, że nie jest bardzo oblegana – większość ludzi, których na niej spotykałam to znajomi z uczelni. Oprócz pięknych widoków, kąpieli w oceanie na przełomie maja i czerwca czy kąpieli słonecznych już w marcu, można tam również spróbować swoich sił w surfingu. Za około 18 euro dostajemy pełne wyposażenie, instruktora i 2 godziny dobrej zabawy!
4. Kafe Antzokia
Teraz, po bardziej turystycznej części, czas na nieco mniej znane miejsca. Pierwszym z nich jest Kafe Antzokia, baskijskie centrum kultury, które pełni jednak również rolę pubu, dyskoteki czy też sali koncertowej. Trafiłam do niego zupełnie przez przypadek, szukając z koleżankami klubu do potańczenia w piątkowy wieczór i tym sposobem trafiłam na niesamowicie energetyczny koncert baskijskiego zespołu. Mimo że żadna z nas nie rozumiała ani słowa z tekstów śpiewanych w euskera (języku tego regionu) to koncert pamiętam do dzisiaj. Poza możliwością poznania folkloru baskijskiego od nieco innej, nowocześniejszej strony, Antzokia jest też według mojej opinii świetną alternatywą dla klubu BackStage (chętnie odwiedzanego przez Erasmusów) – jest po prostu bardziej klimatyczna, a muzyka bardziej zróżnicowana (co daje możliwość poskakania do „Wake me up before you go-go” o 4 rano).
5. Plentzia
Kolejne nieoczywiste miejsce, w które warto się udać to Plenzia — miasto znajdujące się zaraz przy Bilbao, ale do którego można dojechać metrem. Dojazd trochę trwa, ale za to piękne widoki i wspaniała, duża plaża wynagradzają trud podróży. Tam również, jak w Sopelanie, możemy nauczyć się surfować, jednak ja chciałam skupić się na nieco innym miejscu. Po spacerze przez miasto oraz przejściu wzdłuż plaży wchodzimy w zadrzewiony teren i po kilku minutach ukazuje się przed nami ogromna polana, na której znajdziemy rozrzucone co kilka-kilkanaście metrów kamienne grille. Masz ochotę na turecki kebab, amerykańskie hot-dogi albo greckie souvlaki ze znajomymi zza granicy? Nie ma lepszego miejsca niż spokojna Plentzia. Martwisz się, że przyjdzie za dużo ludzi? Bez obaw, nam udało się zorganizować urodzinowe grill-out party, na które przyszło około 80 osób i dla wszystkich znalazło się miejsce.
6.Dock
Na liście must be nie może rzecz jasna zabraknąć mojego ulubionego baru. The Dock – przestronny lokal zaraz obok rzeki Ibaizabal, od razu przypadł mi do gustu przez bardzo estetyczne wnętrze oraz większy niż w większości barów w Bilbao wybór piw. Co jednak wyróżnia to miejsce wśród innych to nie promocje na pintxopote, nie widok na rzekę z „ogródka” baru, ale… niewielka sala kinowa. Z racji, że w Hiszpanii raczej ciężko znaleźć w kinie film w oryginalnej wersji językowej (tak, niestety wszystko bez wyjątku usłyszymy z hiszpańskim dubbingiem) czy nawet z angielskimi napisami, Dock świetnie się spisuje, organizując pokazy filmów (przeróżnych gatunków) w każdą środę. Przy zakupie czegoś do picia dostajemy popcorn i możemy zanurzyć się na przykład w świecie Supermana. A po seansie wyjść na ogródek i pobujać się na huśtawkach znajdujących się w barze.
7. Gaztelugatxe
I wreszcie, wyspa San Juan de Gaztelugatxe. Co prawda nie znajduje się bezpośrednio w Bilbao, bo dzieli ją od miasta około 30 kilometrów, ale nietrudno dostać się tam autobusem. A warto! Gdy po raz pierwszy ujrzałam wyspę, którą z lądem łączy 273 kamiennych schodów prowadzących pomiędzy falami wzburzonego oceanu, nie sądziłam, że uda mi się tam wspiąć, zebrałam jednak siły i po nie tak długiej, jak mogłoby się wydawać, wędrówce dotarłam do tajemniczo wyglądającego kościoła na szczycie wyspy. Widoki, zarówno z góry, jak i podczas wspinaczki, zapierają dech w piersiach (podobnie jak sama wspinaczka). Ciekawostka: fani „Gry o Tron” – oglądajcie uważnie, w Gaztelugatxe kręcone są niektóre sceny z siódmego sezonu!
Mimo że Bilbao jest zdecydowanie mniejsze od Krakowa, z którego pochodzę, wybranie tylko 7 ulubionych miejsc było nie lada wyzwaniem. Miasto kryje w sobie wiele ciekawostek i tajemnic, a podejrzewam, że podczas mojego półrocznego pobytu nie odkryłam nawet połowy z nich. Nie udało mi się wspomnieć o funicularze wyjeżdżającym na punkt, z którego mamy widok na całe Bilbao, o intrygującym Oma Forest z kolorowymi malunkami na drzewach, o Mercado de la Ribera gdzie kupimy świeże ryby i owoce morza od lokalnych sprzedawców oraz prawdopodobnie wielu innych miejscach. Ufam jednak, że choć jeden z czytelników tego tekstu zdecyduje się na Erasmusa właśnie w Bilbao i uda mu się zrozumieć mój zachwyt nad tym niedocenianym miastem Kraju Basków.
Jeśli chciałbyś dowiedzieć się więcej na temat mojej wymiany w Bilbao, napisz pod adres: walega.ewelina@gmail.com