Wakacje to taki okres w życiu każdego studenta, który można spożytkować w dwojaki sposób: wracając do miasta rodzinnego i tracić czas na robieniu niczego lub wyjechać za granicę, zdobyć doświadczenie, zobaczyć kawałek świata i ewentualnie nieco podreperować swój budżet. Osobiście od wielu lat wybieram opcję numer dwa, a latem 2016 roku wybrałem się na praktyki do hotelu Costa Calero na jednej z hiszpańskich Wysp Kanaryjskich – Lanzarote.
Dlaczego zdecydowałem się na pracę w hotelu? Wybór był zdeterminowany moim kierunkiem studiów, dotychczasowym doświadczeniem zawodowym, a także planami na przyszłość. Jako student turystyki i rekreacji ze specjalizacją hotelarstwo i gastronomia, już od kilku lat przygotowuję się do prowadzenia własnego obiektu. Ponadto hotel na Lanzarote oferował pozycję pracy, w której nie miałem jeszcze wystarczającego doświadczenia – kelner /barman w hotelu 4*.
Praktyki załatwiane były przez agencję Spain Internship. Jest to bardzo wygodna forma znalezienia miejsca pracy: na stronie internetowej firmy odnajdujemy interesujące nas oferty, przesyłamy numery referencyjne w kolejności preferencji, rekruter przeprowadza z nami rozmowę przez skype, w ciągu tygodnia otrzymujemy odpowiedź. Następnie czas na typowe formalności związane z praktykami zagranicznymi – podpisanie umowy, grant itd. Spain Internship jest we wszystkim bardzo pomocny, trzeba tylko być cierpliwym, jeśli chodzi o kontakt mailowy – odpowiedzi niekiedy przychodziły z opóźnieniem lub były niekompletne.
Na Lanzarote przybyłem w dniu 5.06 (lot z przesiadką w Madrycie linią Ryanair, od listopada 2016 bezpośrednie połączenie z Katowic kompanią WizzAir). Zastałem szarą wyspę, pokrytą prawie w całości czymś, co wyglądało na świeżo zaoraną ziemię, wysokie góry, za to zabudowa niska — tylko i wyłącznie biała. Nie był to obraz, który tworzyłem w głowie myśląc o Wyspach Kanaryjskich. Wystarczył zaledwie tydzień, abym przekonał się, że w istocie jest to jedno z najpiękniejszych miejsc w Europie, trzeba tylko się przyzwyczaić i docenić piękno tego powulkanicznego krajobrazu.
Costa Calero to bardzo duży, 4* kurort położony w małej wiosce Puerto Calero. W obiekcie mieści się około 300 pokoi, 2 restauracje, 2 pool-bary, piano bar, dyskoteka oraz kompleks basenów i spa. Fajny obiekt, na pierwszy rzut oka robi wrażenie, dopiero po głębszym przypatrzeniu się, można zauważyć, że hotel potrzebuje renowacji (która obecnie jest cyklicznie przeprowadzana). Niemniej jednak jest to miejsce szalenie popularne (obłożenie w sezonie 100%), głównie pośród Anglików, Niemców, Holendrów i Belgów. Tygodniowy pobyt all-inclusive w sezonie wakacyjnym to koszt około 4 tys. zł. wraz z przelotem. Z uwagi na dużą liczbę turystów zagranicznych, od praktykantów nie wymaga się znajomości hiszpańskiego. Jednak już pierwszego dnia zorientowałem się, że celem porozumiewania się z kolegami i koleżankami z pracy (głównie pochodzącymi z Ameryki Łacińskiej) muszę nauczyć się podstaw tego języka, polecenia w pracy też raczej były wydawane po hiszpańsku. W zasadzie oceniam to na korzyści, bo przy okazji nauczyłem się nieco mówić w nowym języku.
Praca jest ciężka, zwłaszcza dla kogoś, kto wcześniej nie miał styczności z gastronomią. Tygodniowy wymiar to 40 godzin (5 dni pracy, 2 dni wolnego). Pracuje się na dwie zmiany: śniadanie lub lunch oraz kolacja. Zmiana obejmuje także przygotowanie sali do konsumpcji, jej posprzątanie oraz serwowanie drinków. Poziom obsługi jest zróżnicowany, dlatego pracę tutaj mogą znaleźć zarówno osoby doświadczone, jak i te, które z pracą w restauracji nie miały nic wspólnego. Tempo jest szybkie, trzeba w mig łapać komendy (często wydawane w języku, którego nie znasz), natomiast satysfakcja z obserwacji swoich własnych postępów jest niesamowicie przyjemna. Nie jestem uciekinierem, podjętych się zadań zawsze trzymam się do końca, jednak pierwszego dnia pracy w Costa Calero, kiedy łzy cisnęły się do oczu (tempo, zdezorientowanie, brak zrozumienia języka hiszpańskiego, brak znajomości procedur i standardów, zmęczenie, ból) w głowie układałem plan ucieczki i nocnego powrotu do Polski. Niemniej jednak po zakończeniu pierwszego dnia pracy, kiedy jedna z kierowniczek spytała mnie „czy się czegoś nauczyłem” uświadomiłem sobie, że owszem, był to jeden z najtrudniejszych dni mojego życia, ale były to zarazem godziny, w którym nabyłem wiele nowych umiejętności, poczułem dumę i satysfakcję ze swojej własnej pracy. Po tak ciężkich dniach pracy naprawdę docenia się dni wolne, które można np. wykorzystać na położoną nieopodal kolejną z archipelagu Wysp Kanaryjskich – Fuerteventurę.
Świetnym aspektem bycia praktykantem w Costa Calero jest fakt, że zawsze jest on pełen studentów, którzy tak jak Ty, przyjechali tam na praktyki. Mieszkacie razem (w pokojach 2-osobowych), jecie razem (stołówka pracownicza, posiłki 4x dziennie), razem pracujecie i spędzacie wolny czas. Rekomendowałbym jednak zorganizować sobie życie także poza hotelem, z osobami innym niż praktykanci czy pracownicy Costa Calero. Oczywiście, są to fantastyczni ludzie, ale jednak niezdrowo jest spać/pracować/jeść/imprezować/odpoczywać non-stop w tym samym miejscu i tym samym czasie. Mnie się udało, poznałem cudowną osobę, z którą, pomimo iż praktyki zakończyły się kilka miesięcy temu, jestem do dziś. W samym Puerto Calero wiele się nie dzieje, tylko kilka barów, restauracji i sklepików, ale wystarczy się ruszyć 5 km na północ, gdzie zlokalizowane jest centrum turystyczne Puerto Del Carmen z niezliczoną ilością atrakcji.
Hotel Costa Calero to miejsce idealne dla wszystkich chcących nauczyć się sztuki kelnerskiej, dyscypliny, techniki i organizacji pracy w gastronomi a przy okazji nauczyć się / podszkolić znajomość języka hiszpańskiego. To także fantastyczna okazja, aby spędzić kilka tygodni na rajskiej wyspie, gdzie niemal codziennie świeci słońce, a w lecie temperatura utrzymuje się na poziomie 30 stopni. Do tego należy dodać przepiękne krajobrazy, piaszczyste plaże, zapierające dech w piersiach widoki… Atrakcyjna jest sama oferta posady: hotel oferuje za darmo zakwaterowanie, wyżywienie, autobus hotelowy do położonego nieopodal miasta Puerto Del Carmen oraz wynagrodzenie 300 euro/msc (+napiwki). Jeżeli uda nam się otrzymać stypendium w ramach programu Erasmus+, które w przypadku wyjazdu do Hiszpanii wynosi 500 euro/msc, korzyści są jednoznaczne. Niestety, muszę też wspomnieć o nieprzyjemnych incydentach, jakie miały miejsce w Costa Calero. Otóż dla kierownictwa tego hotelu zatrudnianie praktykantów to forma oszczędności pieniędzy, dlatego nasze wynagrodzenie, o którym wspomniałem wcześniej, niejednokrotnie było obcinane z takich powodów jak nieposprzątany taras, brudna pralnia czy hałas w nocy. Karami objęte były także osoby zupełnie niewinne, kierownictwo jednak stosowało zasadę odpowiedzialności zbiorowej i płacili wszyscy. Napiwki też nie zawsze były wypłacane sprawiedliwie (za ostatni miesiąc pracy nie dostaliśmy ich wcale). W niektórych sytuacjach sposób traktowania czy zwracania się do praktykantów przez pracowników bardziej doświadczonych, czy zarządzających hotelem też pozostawiał wiele do życzenia.
Lato 2016 niewątpliwie było bardzo interesującym etapem mojego życia. Przez trzy miesiące miałem okazję mieszkać, pracować i fantastycznie spędzać czas w niesamowitym miejscu na ziemi, jakim jest wyspa Lanzarote. Praktyki w hotelu Costa Calero polecam wszystkim, którzy chcą zdobyć doświadczenie w pracy w gastronomii, niewątpliwie jest to właściwe ku temu miejsce.
W razie pytań zapraszam do kontaktu pod adresem karolpeszko@gmail.com
W poprzednich latach odbyłem praktyki w hotelu 4* w Gent oraz w hostelu w Pradze, więc wszystkie osoby zainteresowane branżą hotelarsko-gastronomiczną mogą liczyć na moją pomoc. Dodatkowo w trakcie studiów odbyłem studia na uczelniach AUEB w Atenach, SGH w Warszawie i Tio w Amsterdamie, która także oferują przedmioty dla osób interesujących się turystyką.
Karol Peszko