Niedługo rozpoczynam mój ósmy już (i być może ostatni, ale kto wie?) miesiąc w Strasbourgu. Mimo, iż akurat w moim przypadku nie były to ciągłe imprezy, jak większość Erasmusów, nie waham się stwierdzić, iż czas spędzony tutaj był chyba jednym z najlepszych wykorzystanych okresów w moim życiu.
Jednak zanim zacznę, mała lekcja geografii. Wielu moich przyjaciół i znajomych na wieść, że wyjeżdżam do Strasbourga, pytało: „A gdzie to właściwie jest”?. Otóż nie leży on w Niemczech, w Austrii ani w Szwajcarii, ale we Francji. Nie jest jednak typowym francuskim miastem – w przeszłości wielokrotnie zmieniał bowiem przynależność państwową, a obecnie do niemieckiej granicy na Renie można dojść spacerem.
Zapewne większości z Was Strasbourg kojarzy się z Unią Europejską. Znajduje się tutaj imponujący (zwłaszcza w środku i podczas sesji) budynek Parlamentu Europejskiego, ale także siedziby innych organizacji i instytucji, jak Rada Europy czy Europejski Trybunał Praw Człowieka. Jednak niewielu wie, że Strasbourg jest wspaniałym miejscem na studia. Choć aktywność członków Bureau d’International, odpowiedzialnych za „wprowadzenie” studentów z zagranicy w realia miasta i uczelni być może nie zachwyca, kiedy odkryje się pewne sposoby, życie studenta staje się o wiele prostsze i… tańsze. Począwszy od sporych zniżek (a niekiedy nawet darmowych wejściach) na koncerty, wydarzenia kulturalne czy do muzeów z Carte Culture, a na „Sklepie za 1€” (w którym za całe zakupy płaci się tylko wspomnianą, symboliczną kwotę) skończywszy. Także i bliskość Niemiec jest zbawienna dla studenckiego portfela. 🙂
Samo miasto najlepiej opisać można słowami „nie za duże, nie za małe”. Wszędzie dookoła mieszają się wpływy francuskie i niemieckie: język, sztuka, architektura, itd. Centrum obfituje w historyczne budynki, na czele z imponującą gotycką katedrą i Petite France z jej wąskimi, brukowanymi uliczkami, które zimą wypełnione są turystami i słodkim zapachem białego wina grzanego. W lecie natomiast miasto pokrywa się zielenią, a parki wypełniają się ludźmi. Niezależnie od pory roku, spora część jego mieszkańców porusza się rowerami. Co więcej, Strasbourg jest świetną „bazą wypadową”, jeśli chodzi o podróżowanie: cała Francja, Niemcy, Szwajcaria czy Belgia są „na wyciągnięcie ręki”, a samolotem można szybko i bardzo tanio dotrzeć do Londynu czy Porto.
Gorąco polecam to miejsce każdemu: choć relatywnie nieduży Strasbourg ma wiele twarzy, które trzeba tylko odkryć. Dla mnie pobyt tutaj był i głębokim oddechem i miłą odmianą dla Krakowa. I chyba niedługo wrócę tu na dłużej 😉
Ania