UNIVERSITY OF GRONINGEN, HOLANDIA
Kiedy tam byłam? Wrzesień 2011 – luty 2012
Dlaczego Groningen? Super przejrzysta strona internetowa, dostępne dla Erasmusów przedmioty są takie same jak dla studentów holenderskich, ich lista jest na stronie z kilku miesięcznym wyprzedzeniem, łatwość z zorganizowaniem zakwaterowania poprzez Housing Office, pozytywne opinie osób, które były tam przede mną, miasto ma ok. 200 tys. mieszkańców, nie jest więc zbyt duże, idealne żeby wszędzie poruszać się rowerem.
Jak dotrzeć do Groni? Ja osobiście podróżowałam autokarem firmy Sindbad, cena biletu w dwie strony (powrót z opcją open, z późniejszym potwierdzeniem daty to koszt ok. 400zł, można zabrać dwie duże walizki, bo za drugą płaci się jedynie chyba 20zł, więc o wiele taniej niż samolot), ewentualnie tanie linie latają do Bremy w Niemczech, np. Ryanair z Łodzi, a z lotniska jest bezpośredni autobus do Groningen, bilet ok. 14 euro, jedzie chyba 2 godziny), inną opcją jest lot do Amsterdamu i z lotniska można wsiąść w bezpośredni pociąg do Groningen.
Zakwaterowanie: Najlepiej korzystać z usług Housing Office, które zajmuje się wynajmowaniem akademików studentom zagranicznym – nie tylko Erasmusom, ale wszystkim obcokrajowcom przybywającym do Groni, żeby studiować, a jest ich naprawdę wielu; dzięki temu osobiście miałam przyjemność dzielić pokój z dziewczyną z Chin :), organizacja ta pobiera na początku depozyt – ok. 370 euro, który zwracany jest na koniec oraz 300 euro opłaty bezzwrotnej; dawniej akademiki były zaopatrzone też w przybory do gotowania, ale wiem że to się co nieco pozmieniało; cena za pokój waha się w zależności od tego, w którym akademiku dostanie się miejsce oraz czy jest to jedynka czy dwójka; osobiście wydaje mi się że trafiłam do najlepszego z akademików, ze względu na lokalizację (8 min na uczelnię i 8 min do centrum rowerem) – Albertine Agnesplein; polecam również Melkweg oraz Moesstraat, które zlokalizowane są niedaleko; są to generalnie małe domy studenckie, na ok. 50-60 osób, więc każdy zna się z każdym co jest bardzo fajne; dalej od centrum zlokalizowane są największe akademiki – np. Winscho, ale one też są najbardziej zabawowe, bo gdy mieszka razem 200-300 osób, to nie sposób żeby nie było dnia bez imprezy.
Gdzie warto bywać? Przede wszystkim warto uczestniczyć w ESN Orientation Week, koszt to ok. 25 euro, ale przez kilka dni macie praktycznie zawsze jakiś posiłek i mnóstwo atrakcji oraz gadżetów; wiele imprez robionych przez ESN jest tematycznych, najczęściej odbywają się w mega olbrzymim barze/klubie De DrieGezusters (Three Sisters); ulubionym miejscem Erasmusów jest Snow Valley – miejsce z shotami i piwem za 1 euro, w którym czasem leci naprawdę fajna muza, a wtedy naprawdę trudno do niego wejść, ale w którym lubią też ginąć rzeczy typu! kurtki; poza tym w Groningen jest kilka coffeeshopów – tak, tak tych coffeeshopów, oraz ulica czerwonych latarni poza tym w Groningen jest tyle klubów, np. z muzyką latynoską, że wychodząc przez cały semestr co wieczór na miasto nie dasz rady obejść wszystkich tych miejsc, co jest zupełnie niezwykłe biorąc pod uwagę wielkość miasta.
Rower: W Holandii rower to podstawa; ja swój kupiłam na „aukcji’; jest ona organizowana jakoś raz czy dwa razy w miesiącu, w piątek; policja sprzedaje wszystkie rowery jakie zostały opuszczone na ulicy i skonfiskowane; rower w sklepie kosztuje ok. 80 euro więc jest to spora oszczędność, bo rowery z aukcji kosztują zazwyczaj między 30-60 euro; warto zainwestować nawet 20 euro w dobre 2 łańcuchy, bo rowery giną baaardzo często; podstawą są też działające światła, a te najlepiej kupić w jakimś sklepie, np. HEMA (2 światła odczepiane za ok. 5 euro), ponieważ policja bardzo często” zasadza się” i każe rowerzystów mandatem w wysokości 40-50 euro za niedziałające światła lub ich brak; moi znajomi rower kupowali korzystając ze strony na FB : For sale in Groningen (ja osobiście za jej pośrednictwem sprzedałam rower przed wyjazdem).
Czas wolny: Warto zainwestować w ACLO – centrum sportu zlokalizowane koło kampusu wydziału ekonomii, semestralny karnet kosztuje chyba ok. 40 euro, można chodzić na basen oraz różne zorganizowane zajęcia – ja chodziłam na tenisa, spinning oraz pilates; siłownia dostępna za dodatkową opłatą; trenerzy mówią w większości przypadków po angielsku, jeśli nie – to tak jak w moim przypadku – nauczycie się chociaż podstawowych słówek po niderlandzku.
Podróże: Wiele supermarketów holenderskich, np. Coop, HEMA, Albert Heijn sprzedają tzw. daagkaaart, czyli bilety na pociąg ważne cały dzień, które można używać podczas weekendów; cena takiego biletu to ok. 12-15 euro; na szczęście Holandia jest tak mała, że podróż z Groningen do Amsterdamu lub Hagi zajmuje ok. 2,5h więc te bilety są doskonałym rozwiązaniem jeśli chcecie gdzieś pojechać na jeden dzień; ja najczęściej w trakcie jednego dnia zaliczałam dwa miasta – np. Laiden (Lejdę) i Delft; wyjeżdżałam z Groni wcześnie rano i wracałam późno wieczorem; bardzo łatwo też pojechać do Belgii na kilka dni (naprawdę warto!!! ale to już inna historia).
Uniwersytet: Wydział ekonomii zlokalizowany jest w północnej części miasta, dlatego mieszkając w okolicach centrum jest bardzo łatwo tam się dostać; jako studenci uczelni ekonomicznej tam mamy wszystkie zajęcia; gorzej mają mieszkańcy dużych akademików, które zlokalizowane są na południu miasta; główne budynki jednak znajdują się w samym centrum, w którym też jest główna biblioteka – naprawdę olbrzymia, w której w trakcie egzaminów ciężko o miejsce, gdyż wszyscy raczej uczą się w bibliotece; na wydziale jest też mniejsza biblioteka; studenci raczej kupują podręczniki – ja starałam się kserować lub szukać pdfów – znaczne odciążenie dla budżetu; zajęć jest generalnie mało – ok. 4-5 w tygodniu po 1,5-2 godz. Każde, trzeba w miarę regularnie robić zadania i przysiąść do egzaminów.
Semestr wygląda nieco inaczej niż u nas, bo jest podzielony na 2 bloki; każdy trwa 8 tygodni i potem przez 2 tygodnie jest sesja; w ciągu tych 8 tygodni ma się zazwyczaj 3 przedmioty i dlatego w sesji jest też łatwiej to ogarnąć, bo przez 8 tygodni „żyjesz” i ogarniasz tylko te trzy przedmioty więc nauka do sesji jest o wiele łatwiejsza niż na koniec polskiego semestru .
Ps. Uniwersytet jest na ok. 120 pozycji najlepszych uniwerków na świecie, czyli o wile wyżej niż najlepsze polskie uczelnie, które są gdzieś koło miejsca 400, a sam wydział ekonomii należy do 5% najlepszych Business Schools na świecie, więc prestiż maksymalny zapewniony
Formalności: Na miejscu trzeba się zarejestrować w urzędzie gminy, zlokalizowanym tuż koło Grote Markt (Rynku Głównego w mieście), ale trwa to chwilkę i przebiega bezproblemowo, podczas pierwszego dni na uczelni dostaje się dokładne instrukcje kiedy tego można dokonać i jakie trzeba mieć dokumenty; przed wyjazdem trzeba się też wyrejestrować, ale to też zajmuje malutko czasu; na miejscu można sobie otworzyć konto w banku holenderskim – Rabobank; ja skorzystałam z tej możliwości; konto przed wyjazdem należy też zamknąć – ale sprawy urzędowo/biurokratyczne w Holandii to nie powód do stresu, bo wszyscy są pozytywnie nastawieni i wszystko jest jasno określone : co, gdzie i jak.
Różności: Polecam szczególnie sklepy MamaMini, które są tylko w Groningen; można tam dostać wszystko z tak zwanej drugiej ręki, wyglądają jak jeden wielki pchli targ; ja kupowałam tam książki anglojęzyczne za 0,5 euro, jakieś drobne meble – stolik, oraz np. stylowe kieliszki do picia piwa – też za ok. 1 euro; jest to dobre miejsce jeśli szukacie dla kogoś jakiegoś prezentu, bo to co tam można znaleźć czasem naprawdę jest skarbem; z kolei na Fischmarkt (Rynek Rybny) prawie codziennie jest targ, na którym można dostać świeże owoce, ryby, sery (I’m lovin’ it!!!) i gorące cudowne stroopwafle – wyjątkowo słodki przysmak typowo holenderski.
Z ciekawostek: Uwaga, nie bądźcie zaskoczeni, jeśli zamawiając piwo w barze dostaniecie plastikowy kubek złotego trunku o pojemności 0,25 lub 0,3; w naprawdę niewielu miejscach jak po prosicie o „large beer” dostaniecie nasze klasyczne 0,5 l, dlatego… na imprezie wypijać będziecie naprawdę wiele browarów heheh; podczas mojego pobytu otwarto też polskie delikatesy w centrum, nie wiem czy działają do dziś; raz w tygodnie jest też msza w j. polskim, w Groni działa nawet szkoła sobotnia dla Polskich dzieci J dlatego mimo iż Groni jest małe, zdarzy wam się usłyszeć język ojczysty na ulicy lub w sklepie; w mieście mieszkała te z Ula Świątek – młoda fryzjerka z Polski, która jest „dojeżdżającą fryzjerką”, dlatego wielu moich Erasmusowych znajomych z różnych krajów i różnych akademików wspominało mi o tym, że strzygła ich dziewczyna z Polski tak więc Groni to genialne, małe holenderskie miasto, które jest tak barwne i wielokulturowe, że nawet obecne są w nim polskie akcenty. Moim zdaniem to najlepsze w Europie miejsce na Erasmusa!!!
Wydarzenia: W Groningen w trakcie semestru zimowego warto pójść do centrum i zobaczyć jak Święty Mikołaj (Sinterklaas) przybywa do miasta – płynie na łodzi przez miasto poruszając się po kanałach w otoczeniu tzw. Czarnych Piotrusiów; a w czasie semestru letniego cała Holandia świętuje urodziny swojej królowej (bo Holandia to monarchia !!!) w tzw. Queen’s Day na koniec kwietnia; wtedy cały kraj ubiera się na pomarańczowo, ludzie malują twarze, wywieszają wszędzie flagi i przez cały weekend trwa fiesta na ulicach; odbywają się koncerty na ulicach, a stoiska z alkoholem pustoszeją w sklepach (aha, w niedzielę w Holandii sklepy są zamknięte, niektóre nawet w poniedziałki do południa !!!:-)
Kontakt: Asia Chuda; chuda.joanna@tlen.pl