Praktyka Erasmus w Anglii? Czemu nie!

Gdy wszyscy moi znajomi ze studiów wyjeżdżali na Erasmusa, pomyślałam, że może i ja spróbuję. Zaczęłam szukać informacji na ten temat i jakimś szczęśliwym trafem znalazłam się na spotkaniu Akademickiego Centrum Kariery dotyczącego Erasmusa Praktyk. Program ten nie jest tak popularny, jak wyjazdy a uczelnie, ale równie ciekawy! Zdobywając doświadczenie w zagranicznej firmie lub instytucji możesz niesamowicie poszerzyć swoje horyzonty, zdobyć praktyczną wiedzę oraz oczywiście wzbogacić swoje CV. Zastanów się, na co bardziej zwróci uwagę Twój przyszły pracodawca, na praktykę w biurze rachunkowym w Polsce czy na staż w angielskiego czy niemieckiej firmie i zacznij przygotowywać papiery na Erasmusa Praktyki!

Jedynym trudniejszym etapem przygotowań jest znalezienie pracodawcy, lecz dla chcącego nic trudnego. Ja zostałam zaakceptowana na praktyki w dziale finansowym w firmie w Anglii w St Helens. Moja firma należała do branży handlowej, i co najfajniejsze, program praktyk dla młodych ludzi z całej Europy prowadziła już od 14 lat. Razem ze mną odbywało tam staż ok. 15 innych osób w działach IT, Marketing, Supply chain, HR. Moi Erasmusowi przyjaciele pochodzili z Hiszpanii, Włoch, Grecji, Słowacji, Węgier, Francji, Niemiec, a nawet z Cypru. Firma była mała, ale moim zdaniem to był plus, gdyż my, praktykanci, mieliśmy możliwość poznania dogłębnie mechanizmów jej działania. Najlepsze było to, że każdy z nas otrzymywał bardzo dużą odpowiedzialność w wykonywaniu swoich obowiązków, wszyscy byliśmy traktowani jako równoprawni pracownicy. Dzięki temu doświadczeniu zdałam sobie sprawę, że praca w takim małym przedsiębiorstwie może być o wiele ciekawsza od wielkiej korporacji. Mój szef nie tłumaczył mi wszystkiego jak dziecku, musiała sama spróbować rozwiązać problem, co było świetne, gdyż nauczyło mnie samodzielności, ale od razu ostrzegam przed angielskim poczuciem humoru, które dla Polaków może być niezrozumiałe – ja się go nauczyłam dopiero po 3 miesiącach pobytu w Anglii. 😉

10577882_760251614045510_116194701_n
Continue reading

God Save the Queen! Czyli krótka opowieść o Londynie.

Wybór miasta na Erasmusa wydawał się oczywisty – pierwszy raz zobaczyłam Londyn jako mała dziewczynka, myśląc sobie wtedy, że „jeszcze tu kiedyś wrócę”… I udało się! Chociaż łatwo nie było. I nadal nie jest. Ale zacznijmy od początku.

1

Greenwich Uniwersytet

Greenwich. Uniwersytet – jak z filmu (zresztą „zagrał” w kilku niezłych produkcjach, więc to skojarzenie nie jest przypadkowe!). Brytyjczycy zdają się lubić skomplikowane procedury, bo już sama aplikacja na uczelnię wywołała przerażenie na mojej twarzy. Ale nie ma tego złego, bo widocznie można popełnić milion błędów, łącznie z wybraniem przedmiotów nie z tego semestru… a na koniec i tak wszystko będzie dobrze. Niestety, brakuje tu odpowiednika ESN UEK (oraz niezastąpionych koordynatorek z Działu Programów Zagranicznych!), więc Erasmusi sami muszą zadbać o siebie i swoją integrację. Z pomocą przychodzi za to „dzień otwarty”, który ułatwia orientację na uczelni i informuje o „podstawowych” elementach brytyjskiej kultury – stanie w kolejkach, czy sławne fish&chips.

Continue reading