WYMIANA W STANACH ZJEDNOCZONYCH NA GRAND VALLEY STATE UNIVERSITY

Lubisz wyzwania i jesteś gotów przeżyć niesamowitą przygodę? Pragniesz zdobyć międzynarodowe doświadczenie i zasmakować życia studenckiego w USA? A może po prostu uwielbiasz podróżować i chciałbyś poznać amerykańską kulturę? Wszystko to jest na wyciągnięcie ręki –  przekonajcie się sami 😉

Cześć! Jestem Karolina, aktualnie studiuję 3 rok na kierunku Finanse i Rachunkowość na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie i ubiegły semestr spędziłam na wymianie na GVSU. Od zawsze byłam zdania, że podróże są najlepszym sposobem na rozwój i poznanie samego siebie. Zdobywając międzynarodowe doświadczenie, poszerzamy horyzonty i dostrzegamy nowe możliwości. Rozpoczynając studia w Polsce, byłam zdecydowana na częściową ich realizację za granicą. O możliwości wyjazdu na studia do Stanów Zjednoczonych w ramach umów wielostronnych dowiedziałam się we wrześniu ubiegłego roku. Już wtedy wiedziałam, że jest to wyjazd wręcz stworzony dla mnie. Niespełna tydzień później byłam już w trakcie przygotowywania się do egzaminów językowych wymaganych przez amerykańską uczelnię. Spełniwszy wszystkie warunki, aplikowałam o wyjazd. Udało się! Nadszedł czas na pakowanie walizek 😉

Continue reading

Erasmus+ w Sassari, Włochy

Zacznijmy od początku!

Mojego Erasmusa spędziłam w Sassari, miasteczku na północy Sardynii. O możliwości wyjazdu na Sardynię wspomniała mi dawno temu koleżanka w trakcie jednych zajęć na uczelni. Nie rozmawiałyśmy o tym długo, jednak miejsce utknęło mi w pamięci i gdy przyszedł czas na aplikację postanowiłam, że spróbuję pojechać właśnie tam! Była to zupełnie nowa umowa pomiędzy uczelniami, co oznaczało że nikt z mojej uczelni tam jeszcze nie był. Pomyślałam, że pojadę i na własnej skórze sprawdzę. Aby wyjechać niezbędne było zdanie egzaminu z włoskiego. Choć uczyłam się go dość długo w Polsce to jednak ciągle nie czułam się z nim pewnie. Egzamin udało się zdać na poziom B1, co było wystarczające.

Mural w Orgosolo
Źródło: zbiór własny autora

 

Continue reading