Czy możecie wyobrazić sobie coś lepszego niż spędzenie 3 miesięcy nad morzem i wygrzewanie się w promieniach gorącego słońca, w miasteczku położonym na skałach z niesamowitymi widokami? Jeśli to jest to, o czym marzycie, dobrze trafiliście!
Dlaczego Hiszpania? Szczerze mówiąc, od razu wiedziałam, że jeżeli będę wyjeżdżać na praktyki, to tylko do Hiszpanii. Przed wyjazdem uczyłam się hiszpańskiego przez rok i po prostu zakochałam się zarówno w języku, jak i samym kraju! Przyciągnęła mnie muzyka, kultura, obyczaje oraz ludzie. Odwiedzić ten kraj było moim wielkim marzeniem, które spełniło się dzięki programowi Erasmus+!
Zacznę od spraw związanych z załatwianiem praktyk. Wyjeżdżałam w ramach programu Erasmus+, więc aplikowałam na praktyki zagraniczne w I turze, w Akademickim Centrum Kariery UEK. Szukałam pracodawcy przez hiszpańską firmę Animafest, która oferuje praktyki w branży turystycznej. Wystarczyło wypełnić profil podstawowymi informacjami, dodać zdjęcie i CV, odbyć rozmowę przez Skype i sprawa załatwiona. Nie znałam dobrze języka hiszpańskiego. Posługiwałam się tylko polskim, angielskim, rosyjskim i białoruskim, ale to nie było przeszkodą i dostałam się na stanowisko recepcjonistki w hotelu Roger de Flor Palace**** w Lloret de Mar. Powiem szczerze, że załatwianie wszystkich dokumentów nie należy do najprzyjemniejszej części. Wymagane były różnego rodzaju ubezpieczenia, zaświadczenia medyczne, dokumenty z uczelni i ambasady, ale Panie pracujące w ACK zawsze były pomocne i pilnowały zebrania wszystkich dokumentów.
Mając już wszystko zrobione, można wreszcie kupić bilet na samolot. Aby dostać się do Lloret do Mar, najlepiej lecieć do Barcelony. Są bardzo wygodne i w miarę niedrogie połączenia z Warszawy hiszpańskimi tanimi liniami Vueling. Kilka dni przed wylotem polecam kupić bilet na transfer z lotniska prosto do hotelu na stronie shuttledirect.com, który kosztuje ok. 12 Euro (jednak uwaga, po drodze podjeżdża do wszystkich hoteli, więc podróż trwała znacznie dłużej niż się spodziewałam!). Mając doświadczenie, w drogę powrotną kupowałam już bilet na transfer na compras.moventis.es (można kupić także na dworcu w Lloret, kosztuje 13 Euro i to tylko 2 godziny w drodze zamiast 5!).
Lloret de Mar – miasteczko, pełne młodzieży z całej Europy, które nigdy nie śpi. Jest to jedno z najbardziej znanych imprezowych miejsc na wschodnim wybrzeżu Hiszpanii, ale jednocześnie czaruje pięknem krajobrazów, szczególnie skał wznoszących się nad brzegiem Morza Śródziemnego. Okolica jest bardzo malownicza, a wąskie uliczki i kolorowe domki nadają miasteczku bajkowego wyglądu i poczucia przytulności. Większa część mieszkańców miasta mówi po katalońsku, więc znając tylko podstawy hiszpańskiego, zrozumieć ich nie jest łatwo, ale można próbować dogadywać się także po angielsku.
Hotel Roger de Flor Palace****, w którym miałam przyjemność pracować, położony był w pięknym miejscu. Mianowicie znajdował się na szczycie skały, był otoczony palmami, sosnami i niezwykle kolorowymi kwiatami. Jego nazwa pochodzi od legendy o rycerzu sycylijskiego pochodzenia, który miał na imię Roger de Flor. Mówi się, że stara część budynku hotelu była jego folwarkiem, a później należała do jego krewnych. Hotel bardzo wyróżnia się architekturą i swoim oryginalnym stylem. To faktycznie pałac, z którego tarasu jest widok na całe miasto oraz morze.
Z tego powodu, że hotel był stosunkowo mały, liczba pracowników też była niewielka. Ciekawe było to, że zatrudniano ludzi z różnych krajów świata, którzy w większości pracowali tam całymi rodzinami. Jednocześnie ze mną w hotelu odbywali praktyki jeszcze 3 studentki, z którymi dzieliłam pokój. My mieszkałyśmy w samym hotelu. Standard i wyposażenie naszego pokoju oczywiście nie należały do najlepszych, ale nie przyjechałam przecież do Hiszpanii po to, żeby spędzać czas w czterech ścianach!
W hotelu miałam wszystko, co niezbędne do życia. Wyżywienie było zapewnione przez hotel. Bardzo fajne było to, że mogłam korzystać z tej samej restauracji i baru, co klienci hotelu. Wiem, że bardzo często praktykantów w hotelach ograniczają co do jedzenia, a z napojów mają do dyspozycji tylko wodę. Nam natomiast pozwolono korzystać z restauracji w nieograniczonych ilościach. W czasie wolnym bez żadnych problemów korzystałam też z infrastruktury hotelowej (basen, korty tenisowe, salka rekreacyjna).
Do moich obowiązków w pracy należało głównie przyjmowanie rezerwacji i wprowadzanie danych do systemu, sprawdzanie bieżących rezerwacji w celu uniknięcia overbookingu, kontakt z gośćmi, udzielanie informacji turystycznej, meldowanie i wymeldowywanie gości, kontakt z rezydentami i pilotami, rozwiązywanie problemów gości (których mieli mnóstwo każdego dnia), sporządzanie różnego rodzaju list dla kuchni i innych działów hotelu, archiwizowanie dokumentów, wystawianie faktur itd. Praca nie była trudna i raczej ciekawa. Miałam możliwość poznać ludzi z całego świata, bo często ktoś przychodził do recepcji opowiedzieć swoją historię. Duża część turystów w hotelu była z krajów rosyjskojęzycznych, więc głównie ja byłam odpowiedzialna za kontakt z nimi. Pracowałam tam w systemie zmianowym od 10 do 18, 12-20 lub 14-22, mając 2 dni wolne. Jednym z plusów pracy na recepcji były darmowe wejściówki do aquaparku, na flamenco i na różne inne aktywności.
Czas wolny od rana do wieczora w większości spędzałam na plaży! Ci, którzy wolą wyjść na miasto, znajdą tam baaardzo dużo fajnych knajp (nawet polskich!), karaoke, klubów i restauracji. W prawie każdy weekend na głównym placu jest jakiś koncert. Uwaga, ciekawostka! Jeśli na wejściu do klubu pokazało się identyfikator z hotelu, można było wejść całkiem za darmo (a nie płacić ok. 10-15 euro). Lloret de Mar ma świetną lokalizację. Za 20 Euro w 2 strony można dojechać do Barcelony, gdzie wybrałam się w tym czasie kilka razy. Warto również pojechać do Girony (ok. 13 Euro w 2 strony). Z doświadczenia wiem, że lepiej wybrać się na zwiedzanie we wrześniu, bo nie będzie już tak strasznie gorąco, mniejsza będzie także liczba turystów. Na wybrzeżu Costa Brava, gdzie znajduje się Lloret, znajduje się mnóstwo małych miasteczek wzdłuż morza. Więc warto też pozwiedzać bliższą okolicę (Tossa de Mar, Blanes itd). Bilety na autobus do tych miasteczek kosztują jedynie 1,80 Euro. Można wybrać się do nich w dzień wolny, po prostu na plażę. Polecam również pospacerować wzdłuż skał, bo tym sposobem można trafić do kolejnego uroczego miasteczka nad morzem.
Na zakończenie mogę powiedzieć, że mam bardzo dobre wspomnienia z praktyk Erasmus+ w Hiszpanii. Chętnie wzięłabym w nich udział jeszcze raz i wróciła do Lloret de Mar!
Jeśli zastanawiasz się, czy jechać, to radzę spróbować! Erasmus jest najlepszą okazją, aby zdobyć umiejętności w pracy, znaleźć nowych przyjaciół z całego świata, poznać kulturę kraju, podszkolić język, niesamowicie spędzić czas i wrócić do domu z dużym bagażem wspomnień!
Udanych praktyk i morza wrażeń!
Darya Turchaniak
Jeśli masz pytania, pisz śmiało ☺
dashiktourchenyak@gmail.com
instagram.com/darya_turchaniak/
Mens Nike CortezAir Jordan 1 Retro High OG „UNC Patent” Obsidian/Blue Chill-White For Sale