Malaga to jedno z tych miast, w których bez wątpienia można zakochać się od pierwszego wejrzenia – piękna pogoda, wąskie hiszpańskie uliczki, plaża, słońce, palmy. Jeśli jednak masz na tyle szczęścia, że dane Ci będzie spędzić w Maladze więcej czasu niż typowy turysta, wygrzewający się na plaży przez tydzień, zakosztujesz prawdziwego hiszpańskiego życia i to bez wątpienia sprawi, że pokochasz Hiszpanię jeszcze bardziej.
Powodów, dla których uwielbiam Malagę przybywało chyba codziennie podczas całego mojego Erasmusa. Zaczynając od pięknego, tętniącego życiem centrum miasta, które swoją drogą jest całkiem spore (tak, zdarzyło mi się zgubić w tych bocznych uliczkach w samiutkim centrum Malagi i spanikować, bo przez pierwsze dni nie miałam swojej prawej ręki czyli internetu w telefonie 😀 ) aż po piaszczystą plażę, która ciągnie się w nieskończoność oraz port, który magicznie wygląda nocą. Dalej do głowy przychodzą mi hiszpańskie tzw. „fruterias” czyli warzywniaki, w których kupisz ananasa za 50 centów (w Polsce możemy sobie o tym tylko pomarzyć), mango, granaty, banany, pomarańcze, cherimoya (chyba najsłodszy owoc na ziemi), po prostu do wyboru do koloru.
Życie nocne też jest na mojej liście tysiąca powodów by pokochać Malagę, bo Malaga nigdy nie śpi, możesz usiąść w restauracji i zjeść pizzę o 2 w nocy, albo wybrać się na tapas po imprezie. Ostatecznie gdybyś zechciał zabawić jak prawdziwy Hiszpan do 7 rano, zjesz pizzę u turka – zawsze otwarte 😀 Ogólnie imprez w Maladze nie brakuje, nawet w poniedziałek, tam ludzie po prostu lubią się bawić, ale nie licz, że zaczniecie o 20:00 jak w Polsce i pójdziecie nynu o 2:00 😀 Jak się ogarniecie wszyscy na 23:00 żeby zrobić „botellón” (czyli biforek) to i tak będzie duży sukces. No i tak, Hiszpanie się spóźniają. Oj spóźniają 😀 Ale z doświadczenia wiem, że nie ma się co spinać, bo tego nie zmienicie, a tylko będziecie się niepotrzebnie denerwować. Po prostu wyluzujcie, zamieńcie się w prawdziwych Hiszpanów na czas Erasmusa i cieszcie się chwilą. Wstąpcie też koniecznie do „Chupito Loco” bo mają tam najlepsze shoty z bitą śmietaną! <3
W Maladze jest pełno turystów i Erasmusów, tak więc na brak międzynarodowych znajomości nie można narzekać. Zawsze coś się dzieje! Bardzo sprawnie działa tu ESN, organizuje Tandemy, Orientation week, wycieczki (m.in. do Granady, Sevilli, Madrytu, na Gibraltar), siatkówkę na plaży, wspólne wyjścia wieczorem, imprezy nad basenem <3 i wiele innych. Generalnie z nimi nie można się nudzić, naprawdę dbają o to, żeby Erasmusi mieli co robić i wspominali pobyt w Maladze jak najlepiej. Oprócz ESN działają tam jeszcze inne organizacje studenckie, większość z nich jest naprawdę aktywna, więc liczba atrakcji przygotowana dla nas była po prostu nieskończona! Jeśli jednak masz ochotę na chwilę spokoju i refleksji, po tym maratonie hiszpańskich imprezek w towarzystwie wina tinto de verano i hiszpańskich przystojniaczków to wskakuj w wygodne buty i zrób sobie wspinaczkę na zamek Alcazaba, z punktu widokowego zobaczysz tam całą Malagę – chyba nie muszę mówić jak pięknie wygląda to nocą! I to za darmo 😀 Z takich atrakcji to warto wybrać się także do ogrodu botanicznego, jest naprawdę cu-do-wny!
Dużym atutem Malagi jest fakt, że nawet naukę możesz uczynić tam przyjemniejszą i zamiast siedzieć w domu polecam zabrać ze sobą zeszyt i pędzić na plażę lub do parku. Przy odrobinie szczęścia zobaczycie tam też egzotyczne, zielone papugi, które są tu równoprawnymi obywatelami miasta. Pogoda raczej powinna dopisywać. W Maladze naprawdę pada tylko kilka dni w roku, a całą „zimę” udało mi się przechodzić w wiosennej kurteczce.
Jako że jestem studentką, nie mogłabym nie wspomnieć, że koszty życia tutaj wcale nie są wysokie. Niektóre produkty, szczególnie owoce i warzywa, są naprawdę w dobrych cenach. A jeśli chodzi o wynajem mieszkań, to ja miałam tyle szczęścia, że za mój pokój nie płaciłam wcale więcej niż w Polsce, za jednoosobowy pokój 145 euro + rachunki w granicach 20 euro miesięcznie (choć brak ogrzewania, co jest tam dość często spotykane niestety, w zimie daje się we znaki, często na zewnątrz było cieplej niż w mieszkaniu). A skoro już mowa o studenckich sprawach, przejdźmy do Uniwersytetu. Generalnie uniwerek jest podzielony na 2 duże kampusy. Jeden znajduje się w centrum miasta (El Ejido – wydział nauk ekonomicznych) a cała reszta jest nieco oddalona i trzeba jechać autobusem. Sprawa jest o tyle ułatwiona, że busy jeżdżą dosyć często i jako student możesz nabyć sieciówkę przez co nie będzie to wcale drogie. A skoro mówimy już o studiowaniu to przygotuj się na to, że na uczelni w Maladze poziom B1 z hiszpańskiego to takie minimum. W większości przypadków, studenci z Erasmusa są traktowani na równi ze studentami hiszpańskimi i trzeba czasem poświęcić sporo czasu na tłumaczenie notatek. Nie ma ulg ale warto! Za to Panie zajmujące się tam Erasmusami są przemiłe, z załatwieniem czegokolwiek nigdy nie miałam problemów 🙂
Jednak to za co szczególnie kocham to miasto to ludzie. Ludzie z południa Hiszpanii są bardzo otwarci, sympatyczni, zawsze chętni do pomocy. Tu żyje się po prostu inaczej, wolniej, z dystansem. To jest dla mnie esencja Hiszpanii. Oni się chyba nigdy nie spieszą, zawsze się uśmiechną, zawsze powiedzą dzień dobry. A kiedy usłyszą, że mówisz po hiszpańsku, to chociażbyś popełniał każdy możliwy błąd gramatyczny będą najszczęśliwsi na świecie. Więc kiedy już zdecydujesz się tu przyjechać i zaczerpnąć hiszpańskiego życia, wespniesz się w końcu na ten punkt widokowy w środku nocy, z puszką piwa w ręku, usiądziesz ze znajomymi na murku i popatrzysz na oświetlone miasto, to zrozumiesz że od teraz część twojego serducha już zawsze będzie w Maladze 🙂
Monika
Air Jordan XXXIINike Air Force 1 ’07 Lv8 Utility White/White-Black-Tour Yellow