Cześć, dzisiaj będę kontynuował temat dotyczący kuchni japońskiej, czyli gdzie warto zjeść i dlaczego.
Tabehoudai = All you can eat
Restauracje typu all-you-can-eat są bardzo popularne w Japonii. Poza tymi standardowymi proponującymi głównie mięso z grilla, są też takie specjalizujące się w słodkościach, czy też zapewniające piwo w pakiecie rozszerzonym. Tak w ogóle to trochę wyprzedziłem fakty i zacząłem opowieść od środka, więc może zacznijmy od początku.
Mamy grupkę znajomych, trochę yenów w kieszeni i bardzo burczy nam w brzuchu. Co zrobić? W takiej sytuacji Twój najlepszy wybór to Tabehoudai. Jest to restauracja gdzie płaci się za wejście – ceny zaczynają się od 1500 yenów, a górnej granicy praktycznie nie ma. W tej cenie mamy przeważnie do wyboru menu podstawowe i limit czasu 90 minut aby najeść się do syta. Ktoś może powiedzieć, że to krótko ale uwierzcie mi, że po 60 minutach żołądek jest pełny „po brzegi” ;). Menu podstawowe to zazwyczaj mięso różnego rodzaju oraz warzywa.
Dobra, weszliśmy, jest już zapłacone, siedzimy przy stole, co dalej? Czas, żeby urządzić sobie grilla! Cała filozofia tabehoudai tkwi w tym, że restauracja przygotowuje (kroi i przyprawia) mięso, natomiast jeżeli chodzi o upieczenie tegoż mięsa, dokonuje się to przy naszym stole z naszym 100% udziałem. Do naszej dyspozycji jest sprzęt jak poniżej.
albo
Co do wyboru mięsa to tutaj również nie powinno być zastrzeżeń bo jest tego mnóstwo! Począwszy od kawałków kurczaka na cienkich plastrach wołowiny skończywszy.
Jak już wcześniej wspomniałem, jest to pakiet standardowy. Za drobną dopłatą 500-1000 yenów można poszerzyć wachlarz jedzenia o droższe mięso, np. cielęcinę oraz alkohol, czyli zazwyczaj piwo. Przeważnie zakup piwa w japońskiej knajpie to droga impreza więc pakiet poszerzony o piwo to świetny wybór.
Ostatnie zamówienie na składniki na grilla jest przyjmowane na 15 minut przed zakończeniem limitu czasowego. Ostatni kwadrans to czas żeby wyczyścić pozostałe mięsko, dopić piwo i nastawić się psychicznie na ciężki powrót do domu z balastem pełnego brzucha.
W ciągu całego mojego pobytu byłem w różnych tabehoudai i każdą wizytę mile wspominam;) no może z wyjątkiem tabehoudai ze słodkościami, po którym masakrycznie rozbolał mnie brzuch, a było to dzień przed powrotem do Polski – tak czasem kończy się łapczywość. Najmilej wspominam tabehoudai w Fukuoce, gdzie zapłaciłem jedynie 1500 yenów i mogłem jeść do syta nie tylko mięso, ale również większość japońskich potraw, nawet sushi czy carry z ryżem! Największą frajdę sprawiła mi stojąca w rogu maszyna do waty cukrowej. Samemu można było nakręcić ją na patyk!
Tabehoudai to grubszy temat więc pozostawię was dzisiaj z marzeniami o smacznym mięsku z japońskiego grilla. O japońskiej kuchni opowiem wam jeszcze raz, już wkrótce. Miłego dnia;)
Maciek Sukiennik