Erasmus jest tak bardzo popularny, że wielu studentów nie wie o możliwości wyjazdu poza Europę. Nasza Uczelnia ma naprawdę fajną ofertę wyjazdów na inne kontynenty. Trochę mnie to dziwi ponieważ żyjemy w Europie i nawet jeśli nie na Erasmusa to na wakacje możemy pojechać w każdy zakątek Europy za przystępne pieniądze. Patrząc na inne kontynenty to taka wyprawa to dużo większy koszt, w związku z czym wyjazd na stypendium do Azji, Ameryki Południowe czy też Północnej to olbrzymia szansa na niesamowitą przygodę, poznanie ciekawych kultur i zupełnie odmiennych obyczajów, a zainteresowanie tymi stypendiami jest ciągle bardzo małe.
Ja z takiej możliwości skorzystałem i w kwietniu 2011 roku pojechałem na semestr letni do Japonii, aby studiować na Hiroshima University of Economics (HUE) i oczywiście przekonać się na własnej skórze, czy prawdziwe sushi wprawi mnie w zachwyt. Chciałem wam opowiedzieć o tym niezapomnianym okresie, który był przygodą mojego życia i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że za każdym razem kiedy wspominam te czasy, trochę ściska mnie serce z tęsknoty. Opowiem wam nie tylko o tym jak wygląda studiowanie na japońskim uniwersytecie, ale również jak żyje się w Japonii, gdzie warto pojechać i jak tanio po Japonii można podróżować. Na warsztat weźmiemy też kilka stereotypów dotyczących Japonii. 😉 W każdym razie pamiętajcie jedno! – to wszystko to moja subiektywna ocena. Jeżeli chcecie przekonać się sami jak wygląda Sakura (kwitnąca wiśnia), zachęcam was do wyjazdu do Hiroshimy. A teraz LET’S GO!
Hiroshima przywitała nas mroźnym kwietniowym porankiem. Przywitała NAS ponieważ przyjechałem razem z moim kolega Bartkiem. Z UEKu przyjechały w sumie cztery osoby, ale dwie pozostałe (Kasia i Misia) dotarły trochę później. Tamtego poranka, mimo, że założyliśmy po dwie kurtki a zza horyzontu wstawało powoli słońce, było niemiłosiernie zimno. Na domiar złego, już na samym początku naszej japońskiej przygody zgubiliśmy się. Sytuacja była dość ciężka bo mieliśmy ze sobą tylko adres uniwersytetu i słabą znajomość japońskiego. „Maciej chcieć jeść, Maciek szukać Uniwersytet Ekonomiczny w Hiroshimie (HUE)” – jakoś dogadaliśmy się w lokalnym sklepie. W tym właśnie sklepie spotkaliśmy się z pierwszym zaskoczeniem – młodzi ludzie w Japonii nie mówią po angielsku. Niby taka potężna gospodarka, a angielski mało kto zna. Co prawda wtedy myśleliśmy, że to tylko przypadek, ale reszta pobytu utwierdziła nas w jednym – Japończycy nie umieją języków obcych. Chodzi tutaj oczywiście o większość społeczeństwa bo są jednostki, które mówią bardzo dobrze po angielsku i znają również inne języki. Ale wyobraź sobie, że gubisz się w środku dużego, japońskiego miasta i chcesz spytać o drogę. Pytasz sto napotkanych osób i prawdopodobnie dogadasz się jakoś z pięcioma. Ale akurat ten problem nie był dla nas problemem, był to raczej bodziec bardzo motywujący do szybkiej nauki japońskiego 😉
Po kilku przesiadkach i paru rozmowach łamaną japońszczyzną, dotarliśmy do biura programów zagranicznych na HUE, gdzie przywitali nas z otwartymi ramionami. Tak rozpoczęła się nasza 5-cio miesięczna przygoda na wymianie w ramach programu STEP (Short –Term Exchange Program).
Po prawie dwudniowej podróży wreszcie mogłem odpocząć na łóżku w naszym mieszkaniu w Tanimoto (tak nazywał się nasz mały blok i takiej nazwy będę używać). Jak na japońskie warunki mieszkanie było bardzo przestronne. Dwa pokoje, duża kuchnia i łazienka jak ze stacji kosmicznej. Na początek krótki instruktaż użytkowania mieszkania, przeprowadzony przez Takeshiego, pracownika uniwersytetu, który zajmował się studentami z wymiany. Później sesja zdjęciowa i oglądanie różnych śmiesznych sprzętów, np. maszyny do ryżu. Wszystko wyglądało fajnie i bardzo nas interesowało. Czajnik gotował wodę do temperatury 98 stopni C. Maszyna do ryżu była wtedy dla nas sporą tajemnicą, której rozwikłanie zajęło nam trochę czasu. Obsługa lodówki nie różniła się za bardzo od obsługi polskiej lodówki;) Sporą ciekawostką był fakt, że jeden z pokoi był wyłożony matami ze słomy – „tatami”, tak jak w tradycyjnych domach japońskich, natomiast cała reszta mieszkania wyłożona parkietem. Kolejnym zaskoczeniem była pralka, która znajdowała się na balkonie i jak później się okazało prała używając zimnej wody. Takich ciekawostek było sporo i poznawaliśmy je stopniowo, więc nie od razu wszystko opiszę.
Jednak największe zaskoczenia przyniosły dokładne oględziny łazienki. Okazało się, że jest to jeden moduł, innymi słowa jedna całość. Wszystko z plastiku i łatwe do wysprzątania. Tak jak wcześniej napisałem, łazienka wyglądała jak ze stacji kosmicznej. Nie potrafię tego inaczej opisać, wiec sami zobaczcie na zdjęciu 😉
Jeżeli chodzi o opis mieszkania to na razie tyle. Prze kolejne miesiące było to miejsce, gdzie odwiedzali nas inni studenci, gdzie razem gotowaliśmy i spędzaliśmy wspólnie czas bawiąc się. Tanimoto było dla mnie domem przez prawie pół roku i rzeczywiście czułem się tam jak w domu. Nasza przygoda dopiero się zaczęła. Jeszcze nie znaliśmy innych studentów oraz naszych wykładowców. Wszystko dookoła była dla nas jedną wielką niewiadomą i nie mogłem się już doczekać, żeby rozpocząć odkrywanie sekretów Japonii. Jeżeli też jesteś ciekaw, czego się dowiedziałem, zapraszam na kolejną część.
Maciek Sukiennik
Nike Air Jordangreen boys nike lunar hyperdunk shoes black friday