Prawie każdy student wie, co to program Erasmus. Nie jeden się zastanawiał nad odbyciem wymiany, wielu też ją odbyło. Powodów do wyjazdu może być wiele, nad jednym z nich będę chciał się dzisiaj skupić nieco bardziej. Czy Erasmus to „wieczna impreza”, „pół roku przerwy w nauce” czy też „czas dla siebie”? No właśnie…
Przed moim wyjazdem, który niedawno zakończyłem, chciałem zaciągnąć wiele opinii, „rozeznać teren”. Wszędzie mówiono mi, że mój wyjazd będzie przerwą od nauki, że jedyne na co będę narzekał to brak czasu spowodowany nadmierną ilością imprez i przedsięwzięć o charakterze rozrywkowym. I tak było. Bawiłem się świetnie, dużo podróżowałem. Jednak… do pewnego momentu. Na około miesiąc przed egzaminami uświadomiłem sobie jak wiele pracy na mnie czeka. Od tego momentu większość wolnego czasu poświęcałem nauce. Nie byłem w tym osamotniony, wszyscy z wymiany, bez wyjątków, zaczęli regularnie odwiedzać biblioteki, organizować mniej wyjść oraz rzadziej przebywać na facebooku. Nie ukrywam, było to dla mnie zaskoczeniem, bo przecież Erasmus miał być niczym innym jak… „wieczną imprezą”. Oczywiście było ich wiele, wystarczająco, ale mit związany z wymianami w moim przypadku kompletnie został obalony. Sądzę, że dla wielu z Was-studentów zastanawiających się nad wymianą jest to bardzo cenna informacja. Musicie również wziąć pod uwagę, że to nie tylko będzie czas na poznanie wielu nowych ludzi, kultur, podróże, wreszcie te imprezy. Będzie to również czas na naukę, czasem w większym, czasem w mniejszym wymiarze, ale jednak. Dlatego tak ważny jest odpowiedni wybór uczelni na którą chcemy wyjechać, bo przecież jasnym jest, że wymagania są zróżnicowane. Każdy z Was powinien zrobić dokładny wywiad na temat miejsc gdzie potencjalnie planuje się wybrać, najlepiej z nami, doświadczonymi Erasmusami, żeby wasz wyjazd był takim, jakiego chcecie .
Mannheim jest miastem średniej wielkości jak na niemieckie warunki (około 300 tyś mieszkańców). W pierwszej chwili nie zachęca pięknem (jest w nim wiele fabryk). Ktoś kiedyś słusznie zauważył, że Frankfurt jest miastem dla krawatów, a Mannheim dla… robotników. Coś w tym jest. Jednak są też ładne miejsca w Mannheim, samo centrum jest zadbane i pełne sklepów.
Życie nocne w Mannheim jest na pewno bogate. Nie dość, że jest wiele imprez w akademikach, to na mieście jest też kilka klubów. Co czwartek na krużgankach uniwersytetu organizowana jest wielka impreza zwana „Schneckenhof”.
Co do akademików to warto zainteresować się nimi najwcześniej jak się tylko da, gdyż później coraz ciężej jest w nich o miejsce. Wiele osób z mojej wymiany było zmuszonych do poszukiwania mieszkań na mieście, ponieważ wszystko było już zajęte. Dobrą wiadomością jest to, że pokój w Mannheim jest stosunkowo tani, 300-400 Euro powinno wystarczyć na miesięczny czynsz. I nie rozczarujcie się jak w waszym akademiku nie będzie ani jednego Erasmusa – niestety nie ma jednego miasteczka studenckiego, a dla studentów półrocznych zwykle przypisywane są akademiki na przedmieściach (Ulmenweg).
Ps. Korzystajcie póki jeszcze Europa nie zbankrutowała!
Michał