Wszystko zaczęło się, kiedy na studiach pierwszego stopnia zdecydowałam się na wybór sinologii jako swojej specjalizacji. Dlaczego? Nauka języków zawsze sprawiała mi przyjemność, a dodatkowo przyswajałam je w miarę szybko. Postanowiłam zmierzyć się z językiem chińskim. Owszem, brzmiało groźnie, ale przecież te ,,znaczki” nie mogą być aż takie trudne. Moi drodzy, nic bardziej mylnego! Jako kompletny żółtodziób zaczęłam zajęcia i z każdym dniem zakochiwałam się w tym języku co raz mocniej.
Tag: blog uek
Erasmus+ w Weronie
Rok 2016. Ostatni, czwarty semestr studiów magisterskich. Zamiast pisać pracę dyplomową, stwierdziłam, że wyjeżdżam. Wyjeżdżam, by po raz „ostatni” poczuć klimat życia studenckiego. Wybór miejsca był dla mnie niezwykle trudny. Większość osób ma swoje wymarzone miejsca, w których chciałoby mieszkać. Ostatecznie sugerowałam się opinią znajomego, który znał Włochy tak dobrze, jak swój dom. Zaryzykowałam i zaaplikowałam do słonecznej Italii, a dokładniej Werony- La citta di Amore.
Small campus, big experience – Erasmus w Deauville
Na pytanie jak wspominam mojego Erasmusa, moja odpowiedź brzmi: „Którego?”. Moja wymiana we Francji nie była bowiem moim pierwszym, a nawet drugim Erasmusem, a licząc także wolontariat była w zasadzie czwartym dłuższym zagranicznym wyjazdem. Kto już kiedyś przeżył doświadczenie wymiany studenckiej, doskonale mnie zrozumie, ten kto się dopiero na nią decyduje, mam nadzieję, że bardzo szybko upewni się po przeczytaniu mojego tekstu, że to dobry wybór i niedługo sam dołączy do grupy „uzależnieni od podróży”;)
Po moim pierwszym Erasmusie w Hiszpanii, praktykach Erasmus na Fuerteventurze i wolontariacie w Peru, przyszedł czas na Francję. Mój wybór padł na małe miasteczko w dolnej Normandii, Deauville. Wybór, to w sumie dużo powiedziane, ponieważ chcąc być szczerą powinnam powiedzieć, że wyglądało to bardziej jak zakręcenia globusem i zatrzymanie go palcem z zamkniętymi oczami. Jadąc tam, nie wiedziałam o tym miejscu w zasadzie nic, a wybór był zupełnie przypadkowy.
Małe miasteczko, weekendowy kurort Paryżan, ceny zdecydowanie nie studenckie, filmy w kinie tylko po francusku, ulice wieczorami (jeżeli nie jest to weekend) świecą pustkami, a do Paryża wiedzie jedynie pociąg, który bez zniżek lub wcześniejszego zakupu kosztuje 34 euro. Zapytacie, czy piszę ten artykuł, żeby was zniechęcić do przyjazdu do tego miejsca? Otóż nie, to co chcę powiedzieć, to że nawet w takim miejscu, można przeżyć niesamowite chwile, bo to, co tworzy miejsce niezapomnianym to niezwykli ludzie i ja zdecydowanie takich tam spotkałam. Był to na pewno inny wyjazd od poprzednich, każdy jest inny, ale jedna rzecz jest pewna: ani przez chwilę nie żałowałam, że właśnie tam zaniosły mnie koleje mojego życia:)
Po dość długim wstępie, wypadałoby mi przejść do jakichś konkretów. Na laniu wody, jeszcze żadna porządna kampania nie została zbudowana;)
#Deauville