Myśląc o wyjeździe na Erasmusa nie wiedziałam, jaki kierunek chciałabym obrać. Po sprawdzeniu wszystkich dostępnych możliwości, to właśnie Cypr zwrócił moją uwagę. Szczerze mówiąc, wcześniej nie wiedziałam zbyt dużo na temat tej niewielkiej wyspy. Gdy poczytałam nieco więcej i dowiedziałam się, że jest to najbardziej wysunięta na wschód wyspa w Europie, że jako jedyna stolica na Starym Kontynencie jest podzielona na dwie części – grecką i turecką, że jest to wyspa narodzin Afrodyty oraz plaż, które plasują się w czołówce najpiękniejszych europejskich plaż – nie mogłam wybrać inaczej!
Miesiąc: kwiecień 2018
Erasmus+ w hiszpańskiej Almerii
„To kiedy następna rekrutacja?”- to były pierwsze słowa, które wypowiedziałam po powrocie z Erasmusa w Hiszpanii. Spędziłam tam najpiękniejsze miesiące mojego życia, poznałam mnóstwo cudownych ludzi i zwiedziłam miejsca, o których mogłam tylko marzyć, gdyby nie Erasmus.
Zacznijmy od początku. Dlaczego Hiszpania? Osoby, które mnie znają wiedzą o moim zamiłowaniu do tego kraju. Według mnie język hiszpański to jeden z najpiękniejszych języków, jakie istnieją. Hiszpania ze swoim klimatem i krajobrazami to jedna z najbardziej popularnych destynacji wakacyjnych. Kolejnym plusem tego miejsca są ludzie – pozytywnie nastawieni do życia, wiecznie uśmiechnięci, radośni i żyjący we własnym tempie. Tak więc Erasmus w Hiszpanii był moim marzeniem, od kiedy dowiedziałam się, co to jest za program i na czym on polega.
Cała Hiszpania jest bardzo piękna, lecz mnie szczególnie ciągnie do małych miejscowości, więc gdy zobaczyłam dostępne uczelnie: w Barcelonie, Madrycie i Almerii, bez zastanowienia wybrałam tę ostatnią. “Gdzie właściwie jest ta Almería?”- jest to jedno z bardziej popularnych pytań, jakie słyszałam, gdy opowiadałam znajomym, że wybieram się tam na Erasmusa.
ALMERÍA
Almería leży w południowo-wschodniej Hiszpanii, w regionie Andaluzja, w prowincji Almería, której jest stolicą. Nie jest to duże miasto, gdyż liczy jedynie 194 203 mieszkańców. Miasto położone jest nad Morzem Śródziemnym, u podnóża Gór Betyckich. Jest to strefa ciepłego klimatu stepowego, więc zima ma łagodniejszy przebieg, niż w pozostałej części Hiszpanii, a lato jest upalne. Średnia roczna temperatura wynosi 18,5 stopni Celsjusza. Almería jest najbardziej słoneczną stolicą prowincji w Hiszpanii, z 3050 godzinami słonecznymi w ciągu roku.
Erasmus+ w Katanii, Włochy
Jak nie dać się mafii, czym są cannoli oraz jak smakuje pizza z pistacjami – czyli pół roku na Sycylii. ?
Cześć, mam na imię Justyna. Studiowałam germanistykę z j. włoskim na Uniwersytecie Łódzkim. Decyzję o wyjeździe na Erasmusa podjęłam spontanicznie. Wybrałam Włochy głównie po to, by podszkolić swój język włoski. Sycylia była strzałem w dziesiątkę, gdyż tam mało kto mówi po angielsku. ? Na Sycylii, a dokładniej w Katanii spędziłam piękną wiosnę i ciepłe lato podczas mojego drugiego roku studiów.
Welcome to Catania
Jest połowa lutego 2015 roku, kiedy wsiadam do samolotu do Rzymu. Tam przesiadka (to, co przerażało mnie najbardziej!) i dalszy lot na Sycylię.
Podczas pierwszych dni pada deszcz, jest zimno, nie mam znajomych i nadal rozpaczam nad rozwaloną na lotnisku walizką. Dobrze, że chociaż mam dach nad głową. Pokój znalazłam będąc jeszcze w Polsce, częściowo dzięki pomocy przyjaciela, który miał na Sycylii znajomości. Ceny pokoi wahały się między 180-240 Euro (już ze wszystkimi opłatami).
Podczas Welcome Day dowiedziałam się, że na miejscu działają dwie organizacje studenckie – ESN oraz AEGEE. To dzięki nim rozpoczęło się moje życie towarzyskie. Warsztaty gotowania, wycieczki, pub crawl, wieczorki tematyczne, mniejsze i większe imprezy – to wszystko organizowali właśnie oni. Tak dobrze ze sobą współpracowali, że nigdy nie zastanawiałam się czy wybieram się na event ESN, czy na wydarzenie AEGEE. Ich oferta atrakcji dla Erasmusów stanowiła dla mnie jedność.
Erasmus+ w Breście, Francja
Długo zastanawiałem się, gdzie mógłbym wyjechać na Erasmusa. Wybór padł na Brest w północno-zachodniej Francji, 150-tysieczne miasto nad Atlantykiem. Mijają dwa lata od mojego wyjazdu. Byłem wtedy studentem IV roku Finansów i Rachunkowości na Uniwersytecie Ekonomicznym.
Niektórzy z moich znajomych zastanawiali się, dlaczego chcę wyjechać do miasta 4 razy mniejszego od Krakowa, w którym wówczas mieszkałem. A mnie po prostu ciekawiło, jak to jest mieszkać na drugim krańcu Europy, w regionie, który śmiało można porównać do Śląska lub Kaszub. W Bretanii nic nie jest typowo francuskie, a Bretończycy to nie Francuzi!