Myślałam o wymianie do Japonii już w liceum, gdy zaczęłam poznawać ją od strony popkultury, oglądając anime, czytając mangi i słuchając japońskich piosenek. Chociaż fascynacja z czasem mi minęła, to nadal pozostał sentyment, gdy myślałam o życiu w Japonii. Czułam jakbym już trochę znała to miejsce, chociaż miałam świadomość, że wcale dużo o nim nie wiem. Szczególnie, jeśli chodzi o kwestię różnic kulturowych, które są ogromne między Polską a Japonią. Wybrałam ten kraj, by na własnej skórze poczuć tę przepaść i spróbować dowiedzieć się czegoś, nie tylko o kulturze kraju kwitnącej wiśni, ale również o swojej własnej.
Mam nadzieję, że ten artykuł choć trochę przybliży najbardziej praktyczne rzeczy, które chciałabym, by ktoś mi przekazał przed wymianą, a nie są tak oczywiste, że można je łatwo znaleźć przy pomocy wujka Google. 🙂
UCZELNIA
Kwansei Gakuin, często zdrabniany Kangaku lub KGU, założony został przez protestantów, co jest dość interesujące, jako że chrześcijanie są niewielką mniejszością religijną w Japonii. Można przez to zaobserwować jak różne religie koegzystują ze sobą i nieraz to co jest w polskim rozumieniu chrześcijaństwa niedopuszczalne, tutaj jest na porządku dziennym (na przykład uczestnictwo w obrzędach politeistycznej religii Japonii shintoizmu czy buddyzmu).
Kampus jest schludny, przestronny i bardzo dobrze wyposażony. Widać że uczelnia ma znaczne fundusze prywatne. Biblioteka ma dość szeroki wybór książek w różnych dziedzinach i w wielu językach, chociaż w przeważającej większości są one po japońsku. Zabawny jest zwyczaj spania w bibliotece – jest to tak częste, że ciężko nie spotkać chociaż kilku drzemiących studentów niezależnie od pory dnia. Skanowanie niestety jest dość drogie w porównaniu do cen, do których jesteśmy przyzwyczajeni w krakowskich punktach ksero, ale za to studenci zagraniczni mają do wykorzystania kilkadziesiąt darmowych wydruków (można je zrobić albo w bibliotece albo w pokojach komputerowych w budynku Media and Research). Na kampusie niestety nie ma basenu, ale jest za to siłownia i hala sportowa.
Kwansei Gakuin oferuje kółka zainteresowań oraz kluby. Nie są one stricte naukowe, można znaleźć koła takie jak: mangowe, rysunku, śpiewu, czy ceremonii herbaty, a także sportowe na przykład rugby, piłka nożna, łyżwiarstwo, czy tradycyjne Kyudo. Przed dołączeniem nie trzeba mieć szczególnego doświadczenia w danej dziedzinie. W Japonii rozróżnienie na koła i kluby jest istotne – koła są lżejsze, a kluby, szczególnie sportowe, są bardzo wymagające. Podczas poszukiwania pracy przynależność do klubów jest ważniejsza niż oceny, ponieważ pokazuje pracodawcy poświęcenie i ciężką pracę jaką student w nie włożył. Studenci z wymiany często mają fory, ale to zależy od danego klubu. Jeśli się zamierza dużo podróżować, lepiej sobie odpuścić uczestnictwo w klubie.
Studenci na wymianie mogą szukać pomocy nie tylko w Biurze Programów Zagranicznych (CIEC), ale również zostaną przydzieleni do swojego Buddy Teamu, czyli grupy składającej się z kilku studentów zagranicznych i Japończyków. Nasz team był bardzo aktywny i dużo się spotykaliśmy, przez co mogliśmy nie tylko dobrze się poznać, ale też zobaczyć jak czas wolny zapełniają studenci w Japonii. Jeśli wasz team jest nieudany, a ludzie zbyt nieśmiali, by w cokolwiek się angażować, to warto zobaczyć, czy inne grupy nie mają fajnych wydarzeń i nieoficjalnie do nich dołączyć (po jakimś czasie nasza grupa miała trzy razy więcej członków niż na początku…).
Kursy, które oferuje Kwansei Gakuin w ramach Japan and East Asia Studies są bardzo zróżnicowane. Te oferowane specjalnie dla studentów zagranicznych i zorganizowane przez CIEC były w szczególności warte uwagi (broszurę na dany rok z wypisanymi przykładowymi przedmiotami można znaleźć na stronie internetowej uczelni, niestety mogą się trochę zmienić przy wyborze przedmiotów na Orientation Weeku). Studenci I stopnia mogą również wybrać przedmioty oferowane przez School of International Studies w języku angielskim. Należy być ostrożnym przy ich wyborze, ponieważ miałam sytuację z jednym przedmiotem, gdzie nie byłam w stanie komunikować się z profesorem przez jego ograniczoną znajomość języka. Dla studentów na magisterce zajęcia po angielsku są oferowane w Institute of Business and Accounting. Z tego co słyszałam, odbywają się na kampusie w Osace, więc trzeba się liczyć z około 40-50 minutowym dojazdem z kampusu w Nishinomiyi.
Zajęcia z języka japońskiego były wymagające niezależnie od poziomu, w szczególności na module z intensywną nauką. Trzeba liczyć się z mnóstwem zadań i pracy po kilka godzin dziennie, jeśli chce się mieć wolny weekend. Przydzieleni zostaliśmy na podstawie egzaminu na Orientation Week, jednak można było odwoływać się od jego decyzji. Jeśli natomiast miało się z niego dość wysoką ocenę, można było wybierać zajęcia po japońsku wraz z regularnymi studentami.
AKADEMIK
Akademików do wyboru jest kilka. Trzeba zastanowić się nad priorytetami podejmując decyzję. Akademiki blisko uczelni są dość małe, ale za to nie traci się czasu na dojazd na uczelnię (mieszkając blisko, nie zaoszczędzi się pieniędzy, ponieważ wszyscy studenci zagraniczni płacą taką samą sumę, która następnie zostaje zwrócona tym, którzy płacili za regularny dojazd na uczelnię). Ja wybrałam żeński akademik, by mieszkać razem z japońskimi studentami (Seifuryo). Lokalizacja była bardzo dobra, 10 minut na nogach od uczelni, a akademik był czysty i nowy (wybudowany bodajże trzy lata temu). Mieszkaliśmy w unitach po 5 osób (4 Japonki plus 1 student z wymiany) ze wspólną łazienką (prysznic, wanna, 2 toalety) i kuchnią. Wybór tego akademika był jedną z lepszych decyzji, jakie podjęłam na wymianie. Było to bardzo ciekawe doświadczenie. W Seifuryo mogłam bliżej poznać japońską kulturę i życie codzienne Japończyków. Niestety zasady są restrykcyjne (np. zamykanie akademika o 23:50, by nikt nie mógł wejść ani wyjść aż do rana, czy zakaz przyjmowania osób z zewnątrz, nawet w lobby).
OKOLICA
Kwansei Gakuin ma kilka kampusów. Główny i największy z nich znajduje się w Nishinomiyi. Jest to małe miasteczko, w którym nie dzieje się wiele, ale za to położone jest między trzema dużymi miastami: Kobe, Osaką i Kioto.
Nishinomiya jest jednym z najdroższych japońskich rejonów. Widać to w wielkości domów, które zwykle w Japonii są dużo mniejsze, niż jesteśmy przyzwyczajeni w Europie, a w Nishinomiyi są dość pokaźne. Niestety, wysokie są również ceny w supermarketach (ustępują tylko Tokyo). Okolica jest za to bardzo dobrze zadbana, a w sąsiedztwie kampusu zatrudnieni są emeryci z “lizakiem”, których zadaniem jest kontrolowanie ruchu i przepuszczanie przechodniów (wydaje się to niepotrzebne, jako że na ulicy nie ma sporo aut, jest za to dużo rowerzystów którzy w Japonii nie mają najmniejszego pojęcia jak jeździć, żeby nie zrobić sobie i innym krzywdy).
Kioto jest drugim po Tokio najbardziej popularnym miastem Japonii pod względem turystycznym. Jest to dawna stolica Japonii, w której mieści się mnóstwo zabytków, a samo miasto ma niesamowity klimat. Jest tam zdecydowanie za dużo miejsc do zwiedzenia żeby je tutaj wymieniać. Jeśli nie lubicie zatłoczonych miejsc (a niestety te najbardziej popularne są oblegane), warto pójść do mniej znanych świątyń, czy ogrodów. Kioto jest również najlepszym miejscem, żeby wypożyczyć kimono i wyjść w nim na miasto porobić zdjęcia. Mnóstwo turystów tak robi i nikogo to nie dziwi. 🙂 Warto wybrać się na jakieś festiwale. Kioto ma naprawdę piękne matsuri sięgające kilku wieków tradycji.
Osaka jest ogromnym, nowoczesnym miastem portowym i ważnym połączeniem jeśli chodzi o podróżowanie z Nishinomiyi. Ma ona swój własny klimat, który ciężko ująć w słowach. Warto tu robić zakupy, zdecydowanie taniej niż w centrum Nishinomiyi (np. centrum handlowe HEP FIVE, mangowa ulica Nipponbashi, czy Pokemon Center). Do najciekawszych miejsc koło Osaki należy Universal Studios, do którego zdecydowanie warto się wybrać chociaż raz (jeśli planujecie iść parę razy, opłaca się kupić annual pass, zwraca się po trzech razach bodajże). Polecam zajrzeć na stronę internetową Osaki – organizują ciekawe wydarzenia co jakiś czas.
Kobe jest mniejsze niż Osaka, ale również ważne pod względem połączeń. Można tam zjeść najpopularniejsze (i najdroższe…) mięso wołowe w Japonii. Tam również znajduje się najbliższy urząd imigracji do którego należy się udać w razie problemów, np. z kartą stałego pobytu (łatwo się ściera, uważajcie na nią!).
PODRÓŻOWANIE
Najlepszą aplikacją, którą należy zdecydowanie pobrać zaraz po przyjeździe do Japonii jest Japan Travel producenta Navitime Japan (zarówno na Androida i iOS). Pozwala ona na wyszukiwanie połączeń dużo lepiej niż Google. Pokazuje wszystkie możliwe połączenia, czy to pociągi między miastami, Shinkanseny, czy miejskie metro. Nie jestem pewna, czy pokazuje wszystkie połączenia autobusów na długich trasach, lepiej sprawdzać na stronie przewoźników. Warto zobaczyć oferty tanich linii lotniczych, na przykład Peach (można też pomyśleć nad zapisaniem się do ich newslettera, szczególnie jeśli się planuje jakąś wycieczkę zagraniczną). Trzeba pamiętać też o tym, żeby zgłosić do urzędu, że zamierza się wyjechać i ponownie wrócić na wizie studenckiej.
Warto kupić sobie kartę na pociągi, np. ICOCA. Zaoszczędza to czas, ponieważ można ją doładować na dużą sumę co jakiś czas, zamiast kupowania za każdym razem pojedynczych biletów. Można też szybciej przechodzić przez bramki.
Jeśli chodzi o hotele, najlepiej sprawdzać japońskie strony, bo czasem ceny są niższe niż na typowo turystycznych takich jak Booking.com. Tańsze są hostele, gdzie śpi się na podłodze, na matach tatami. O dziwo nie jest niewygodnie, a bardzo klimatycznie. 🙂
INNE
Większość studentów komunikuje się za pomocą Line, warto sobie ściągnąć przed przyjazdem. Wiele osób nawet nie ma nawet konta na Facebooku.
Posiadanie konta bankowego i używanie karty w Japonii jest bardzo, bardzo dziwne i skomplikowane dla kogoś przyzwyczajonego do polskich warunków. KGU zakłada wszystkim studentom konto, ale prawie nikt z niego nie korzysta. Nie ma możliwości sprawdzania swoich rachunków przez internet. Dostaje się specjalną książeczkę, w której bankomat może wydrukować sumę, jaką się posiada. Dostaje się również specjalną pieczątkę ze swoim japońskim imieniem, która jest potrzebna nie tylko do bankomatów, ale też innych spraw urzędowych. Przesyłanie pieniędzy z zagranicznego konta jest dość kosztowne.
Jeśli już wyjedziecie, będziecie dostawać dużo poczty, a na dodatek wszystko po japońsku. Trzeba co jakiś czas sprawdzać, o czym piszą w listach, ponieważ między niepotrzebnymi papierami znajdą się rachunki do zapłacenia. Jeśli są za akademik, to płaci się na kampusie, jeśli nie, to najwygodniej zrobić to w convenience store jak np. 7eleven.
Wizę trzeba załatwiać z wyprzedzeniem, niestety nie da się jej wyrobić w Krakowie, tylko w Warszawie.
WYDATKI
Można się starać o stypendium JASSO, ale ciężko je dostać.
Najwięcej pieniędzy przeznacza się na transport oraz jedzenie. By zaoszczędzić na transporcie, można kupować przecenione bilety w specjalnych kioskach, ale trzeba wiedzieć jak je znaleźć, czyli spytać się lokalnych mieszkańców. Należy również uważać na ceny pociągów, bo czasem do ceny przejazdu trzeba jeszcze dodać cenę za siedzenie (czasem nawet, jeśli się go nie używa).
Jeśli chodzi o jedzenie, ciężko jest znaleźć tanie sklepy w pobliżu Nishinomiyi, a w miastach obok nie ma tak niskich cen, by opłacało się jeździć tylko po zakupy. Najlepiej jest przestawić się na gotowanie japońskich potraw i używanie wschodnich składników, bo są dużo tańsze niż zachodnie. Można się łatwo nauczyć prostych potraw i pomaga to zmniejszyć koszty utrzymania na dłuższą metę. Strasznie tanie są tam takie pyszności jak grzybki shitake, glony, tofu, czy udon. Warto kupić dashi do przyprawiania zupy i sos sojowy. Popularne jest tam jedzenie surowych jajek z ryżem – zadziwiająco dobre i szybkie rozwiązanie. 🙂 Jedzenie na stołówce na kampusie również jest rozwiązaniem. Znajdują się tam dwa takie miejsca: Big Mama i Big Papa. Jedzenie jest pyszne i stosunkowo tanie. Czasem można trafić na surowego tuńczyka, czy łososia. Jeśli chodzi o sushi, to trzeba wiedzieć gdzie szukać, są miejsca w których można zjeść dwa kawałki po 100 yenów (3-4 zł).
Ewa Pruszyńska
ewa.p.pruszynska@gmail.comAdidasNIKE AIR HUARACHE