Wybór nie był łatwy, ale wiedziałem, ze chcę pojechać w znacznie bardziej oryginalne miejsce niż wszyscy. Hiszpania, Włochy, czy Francja to kraje, gdzie z pewnością wybiorę się na wakacje. Erasmusa chciałem spędzić w bardziej egzotycznym kulturowo kraju. Padło na Bułgarię, a konkretnie Sofię. Po miesiącu pobytu, śmiało mogę stwierdzić, że nie żałuję ani trochę!
Wybór ten ma same plusy. Przede wszystkim w Bułgarii jest tanio. Dzięki temu nie wydaję całego swojego granta na dzielony pokój, jak niektórzy moi znajomi w innych europejskich stolicach. Co więcej, kraj ten historią sięga czasów Imperium Rzymskiego, okupacji osmańskiej oraz rozłamu chrześcijaństwa, dzięki czemu jest niesamowicie zróżnicowany kulturowo. Oczywiście jest też wiele pozostałości z czasów komunizmu. Poza tym, Sofia jest genialnie zlokalizowana, co pozwala na podróżowanie w wiele ciekawych miejsc (Stambuł, Saloniki, Skopje, Bukareszt, Belgrad, nie wspominając o wybrzeżu Morza Czarnego i innych ciekawych zakątkach Bułgarii). No i ten klimat! W prawdzie miasto położone jest w głębi kontynentu i otoczone górami, ale wiosna zaczyna się już początkiem marca (w lutym również nie jest zimno, średnia temperatura to 5 stopni). W maju temperatury sięgają nawet 28 stopni!
Decydując się na podróż do Sofii znacznym utrudnieniem może być alfabet. Choć w stolicy wiele nazw jest transliterowanych, znajomość cyrylicy znacznie ułatwia funkcjonowanie w mieście. Wielu Bułgarów zna język angielski, zwłaszcza młodsi, choć bywa z tym różnie (czasem wynikają z tego bardzo zabawne sytuacje). Ze starszymi można się porozumieć po rosyjsku (w końcu to jedno z państw byłego bloku wschodniego) lub na migi, da się :D. Ludzie z reguły są bardzo mili i pomocni, choć mylące mogą być ich gesty. Kręcenie głową na boki oznacza tak, a w górę i w dół – nie. Przyznam szczerze, że ciężko się przestawić – zawsze muszę się chwilę zastanowić. Typowa dla Bułgarów jest mentalność „last minute” – wszystko robią dość niedbale i na ostatnią chwilę. Na szczęście będąc na Erasmusie swój perfekcjonizm odkładam na bok i nie przejmuję się tym za bardzo 🙂
Miasteczko studenckie i centrum
Uczelnia w której studiuje, czyli University of National and World Economy jest znacznie oddalona od centrum. Znajduje się za to w Studetskim Gradzie – części miasta, gdzie mieszka większość studentów. Jest to zupełnie osobna dzielnica Sofii, gdzie oprócz akademików i mieszkań, są przeróżne kluby, restauracje, bary, supermarkety, piekarnie i pralnie, czyli praktycznie wszystko, co najważniejsze. Warto jednak od czasu do czasu zajrzeć do centrum miasta, by zwiedzić liczne muzea i zabytki. Najbardziej znanym jest Sobór Aleksandra Newskiego, zbudowany na 1000lecie wyzwolenia się spod okupacji tureckiej. Jest to najważniejsza świątynia Bułgarskiego Kościoła Prawosławnego.
Ciekawym punktem jest również tzw. Trójkąt tolerancji religijnej, czyli położone w bliskim sąsiedztwie Cerkiew Svatej Nedliyi, Meczet Baniya Bashi i Sofijska Synagoga (niedaleko jest również kościół katolicki gdzie, co mnie zaskoczyło, co niedzielę odprawiana jest msza po polsku). W tym miejscu zaczyna się największy deptak, czyli pełna luksusowych sklepów, ciekawych restauracji i oryginalnych klubów, ulica Vitosha, która z założenia miała prowadzić do gór o tej samej nazwie. tutaj też można znaleźć dość specyficzne kioski w suterenach (znacznie tańszy czynsz), do których trzeba się pochylić, by cokolwiek kupić.
Komunikacja miejska nie jest na najwyższym poziomie. Do Studentskiego Gradu można dostać się 2 autobusami, które kursują dosyć często. Niestety do tej pory nie zrozumiałem ich systemu rozkładów jazdy, gdzie autobus odjeżdża np. 9 razy na godzinę, ale o której – nikt nie wie! Ciekawostką jest brak automatycznych kasowników w komunikacji miejskiej (z wyjątkiem metra). Na początku wygląda to dosyć dziwnie, gdy samemu wybija się dziurki w bilecie. Nie ma żadnej daty ani godziny, za to każdy autobus ma swój unikalny kod. (tym samym autobusem można jeździć w kółko przez cały dzień). Podróż do centrum trwa ok. 25-30 minut. Jest również opcja przesiadki z autobusu do metra, dzięki temu w sercu miasta można znaleźć się znacznie szybciej. Bardzo dobrym rozwiązaniem (zwłaszcza by dostać się w mniej uczęszczane zakątki miasta) są taksówki. Tak tanich nigdzie indziej nie spotkałem! Jadąc w 3-4 osoby zapłaci się ok. 2 levów, czyli tyle co za bilet na autobus i metro (choć trzeba uważać na oszustów i zawsze sprawdzić cennik na okienku). Co więcej wszystkie taksówki są żółte! Przywodzi mi to na myśl mój wymarzony Nowy Jork, ale nie, niestety to tylko Sofia :p.
Życie w Sofii
Bułgaria ma dosyć różnorodną kuchnię. Jestem tu dopiero miesiąc, ale staram się próbować jak najwięcej lokalnych specjałów. Typowym śniadaniem jest banitsa (ciasto podobne do francuskiego i biały ser w środku). Bułgarzy popijają do tego Bozę (bardzo tani napój produkowany z odpadów z wypieków, mnie niestety nie przypadła do gustu). Na ulicach znajduje się wiele budek z fast foodami, najpopularniejsza jest pizza (na grubym cieście, sprzedawana na kawałki!), kebab (z frytkami w środku!) i kebapche (specjalny rodzaj mięsa, podawany przeważnie z bułką i majonezem). Bułgarzy serwują również pyszne zupy, najlepsze wg mnie są ziemniaczana i z kurczaka (nieco inna niż nasz rosół) często podawana w chlebie. Ciekawostką jest chałwa sprzedawana w pudełkach. Najsłynniejszą sałatką na Bałkanach jest Szopska, czyli mieszanka warzyw oraz sera (w Grecji z fetą).
Ceny w supermarketach są dość niskie. Niektóre produkty są znacznie tańsze niż w Polsce, inne nieco droższe, np. zaskoczyły mnie ceny nabiału, mleko jest dwa razy droższe niż w Polsce. Coś co pewnie zainteresuje wielu studentów, czyli ceny alkoholu – są naprawdę niskie. 2-litrowe piwo w sklepie zapłacimy niecałe 3 levy (ok. 6 zł), inne alkohole sa również bardzo tanie. W barach i klubach również nie wydamy majątku, 0,5 l piwa kosztuje przeważnie 2-3 levy. W marketach można znaleźć polskie produkty, najpopularniejsze są oczywiście słodycze Wedla i Sobieski. Po świeże i niedrogie owoce warto wybrać się od czasu do czasu na targ w centrum, choć trzeba uważać w tym miejscu na kieszonkowców. Niestety wszechobecni Cyganie nie budują pozytywnego wizerunku Sofii.
Dzieje się!
Znaczna podwyżka cen energii elektrycznej nie spodobała się Bułgarom – ludzie wyszli na ulice. Od dłuższego czasu w centrum można spotkać się z protestami. Pomimo iż rząd ustąpił, Bułgarzy mają dosyć skorumpowanych polityków – żądają zmian. Ostatnio nawet policjanci rzucili swoje tarcze na ziemię na znak poparcia dla protestujących. Z jednej strony strajki ubarwiają moją przygodę z Erasmusem i obserwuję całą sytuację z zaciekawieniem, z drugiej jednak, czasem bywa dość niebezpiecznie. Na szczęście w Studentskim Gradzie jest bardzo spokojnie, wszystkie manifestacje mają miejsce w centrum stolicy.
ESN Sofia działa poprawnie, choć brakuje mi pewnych rzeczy, jak np. Orientation Week. Niestety semestr na UNWE zaczyna się końcem stycznia, a na innych sofijskich uczelniach w drugiej połowie lutego, dlatego wiele eventów zaczyna się dopiero w marcu. W planach są różne warsztaty, zwiedzanie miasta, imprezy i wycieczki (jak to wygląda – napisze następnym razem). Na razie brałem udział w tzw. city games – grze terenowej, dzięki której mogliśmy poznać lepiej centrum miasta, wykonując różnego rodzaju zadania. Jest na pewno znacznie ciekawszy sposób, niż nudny spacer z przewodnikiem…
Jeżeli nie boisz się przygód i masz ochotę na poznanie tych mniej popularnych zakątków świata, gorąco polecam Sofię jako miejsce wyjazdu na wymianę. W swoim kolejnym artykule zamierzam napisać więcej na temat zwyczajów i tradycji Bułgarów oraz o swoich podróżach w mniej lub bardziej odległe zakątki tego pięknego kraju (i nie tylko). Zachęcam również do zadawania pytań, adres mailowy podaje poniżej 🙂
Przy okazji polecam bloga mojego kolegi, który na bieżąco opisuje swoje przygody w Sofii: http://seeyouinsofia.wordpress.com/
Paweł Pankowicz
pawel.pankowicz@gmail.com