Nie ma co ukrywać, że większość z nas wyjeżdżając na Erasmusa ma w głowie dość popularną wizję. Erasmus – jedna wielka impreza, która pomoże nam poznać ludzi z całego świata i którą będziemy potem wspominać jako najlepszy okres naszego studenckiego życia. Pytając przypadkowych ludzi, faktycznie uzyskujemy właśnie taką odpowiedź. Jednak dopiero poświęcając trochę czasu na rozmowy z dobrymi znajomymi, którzy również zdecydowali się na erasmusową przygodę, widzimy jak bardzo tego typu wyjazd różni się w zależności od miejsca, do którego jedziemy.
Włochy są przykładem na to, że nawet w obrębie jednego państwa wybór miasta pozostaje decyzją kluczową. Dlatego nie zatrzymujcie się na wyborze kraju, do którego chcecie wyjechać. Równie istotna jest kwestia konkretnego miejsca. Moja poerasmusowa rada to właśnie zastanowienie się przede wszystkim nad tym, czego tak naprawdę oczekujecie od tego wyjazdu. Przemyślcie, na czym wam zależy.
Przykładowo Erasmus w Mediolanie na pewno okaże się wyjazdem bardzo rozrywkowym i nie będziecie się nudzić. Nie będzie jednak z pewnością tani – ceny są niemal dwukrotnie wyższe, niż w Rzymie.
Zupełnie inni są też ludzie – poważni, utrzymujący dystans i niezbyt otwarci na kontakty z obcokrajowcami. Z drugiej strony zarówno w Mediolanie, jak i w położonej w pobliżu Pavii zazwyczaj możliwe jest studiowanie po angielsku, a samych Erasmusów jest naprawdę bardzo dużo.
Północna część Włoch jest też bardziej uporządkowana (co wcale nie znaczy, że nie jest chaotyczna;)). Dodatkowym atutem jest oprócz tego bliskość wielu pięknych miast takich jak chociażby Wenecja, Werona, czy Turyn. Wiem, że w ramach wymiany z UEKu jest też możliwość wyjazdu do samej Wenecji, ale szczerze mówiąc nie polecałabym takiej opcji. Jest to miasto typowo turystyczne, nie ma tam zbyt wielu Erasmusów, a z tego co słyszałam poza okresem letnim wszechobecna wilgoć naprawdę bardzo przeszkadza.
Nieco niżej, wciąż jednak w północnej części Włoch, położona jest Bolonia. Jeśli zależy wam na naprawdę sprawnie działającym ESNie i intensywnym życiu towarzyskim polecam właśnie to miasto. Znajduje się tu bardzo ważny ośrodek uniwersytecki, a sama Bolonia łączy w sobie tradycyjny urok wąskich, średniowiecznych uliczek z dość nowoczesną ofertą kulturalną ( większość tego typu urokliwych miasteczek pozostaje ciekawa jedynie przez krótki okres czasu – później odkrywamy, że nie ma w nich żadnych kin, większych sklepów, koncertów, imprez itd. itp.).
Bolonia była moim drugim wyborem, przy czym spadła z pierwszego tylko i wyłącznie dlatego, że nie odpowiadał mi kierunek, który musiałabym tam studiować. W Perugii, jak już zresztą wspomniałam, mogłam uczyć się praktycznie prawie samego języka. Studiowanie na uczelni dla obcokrajowców miało sporo plusów i sporo minusów. Jeśli chodzi o naukę języka, to był to najlepszy wybór, jakiego mogłam dokonać. Problem stanowił natomiast fakt, że kurs, na który chodziłam nie był przeznaczony tylko dla studentów. W efekcie większość osób, które tam poznałam było ode mnie sporo starszych,
a poznanie innych studentów ( nie mówiąc już o Erasmusach) na początku wcale nie było takie proste. O Perugii pisałam już wcześniej, więc może nie będę się tu zbytnio rozpisywać na ten temat. Jeśli jesteście zainteresowani właśnie tym miastem piszcie śmiało – chętnie odpowiem na wszelkie pytania;-)
Często wybieranym przez studentów miastem jest również Ankona. Nie byłam tam, ale słyszałam bardzo pozytywne opinie. Przede wszystkim pod względem towarzyskim – studiuje tu zarówno dużo Włochów, jak i obcokrajowców. Miasto ma również bardzo dogodne położenie – w środkowej części Włoch, nad samym Adriatykiem.
Aktualnie UEK nie daje możliwości studiowania w Rzymie, a szkoda. Jest to naprawdę cudowne, ogromne miasto oferujące wiele możliwości. Ma przy tym świetny klimat. Za każdym razem gdy tam byłam, witało mnie słońce i przyjazne temperatury (zdecydowanie wyższe niż w Perugii, mimo że oba miasta znajdują się stosunkowo blisko siebie). Pod względem mentalności mieszkańców, Rzym zaliczyłabym jednak zdecydowanie do klasycznego południa Włoch. Jest tu głośno, gwarno i radośnie. Koleżanka, która spędziła Erasmusa w Rzymie, narzekała jednak na spore odległości, które trzeba pokonać, żeby dostać się w jakiekolwiek miejsce, ciągłe strajki i ogólne zaniedbanie widoczne nawet w najbardziej obleganych przez turystów miejscach.
Spośród miast południowej części Włoch UEK proponuje Neapol i Bari. W Bari nigdy nie byłam, słyszałam jednak, że jest to miejsce bardzo urokliwe, jak zresztą cały region Apulii. Nie jest to może popularny kierunek wyjazdu na Erasmusa, ale położenie nad samym morzem w najcieplejszej części półwyspu z pewnością jest istotnym atutem. Również Neapol stanowi piękne, warte uwagi miejsce. Jest on jednak uznawany za miasto obecnie bardzo niebezpieczne. Do tego warto pamiętać, że wybierając się na południe trzeba przygotować się na chaos, rumor i bardzo (często za bardzo) otwartych ludzi.
O swoich wrażeniach z wyjazdu mogłabym pisać praktycznie w nieskończoność. Pozornie wydaje się, że jako mieszkańcy Europy jesteśmy dość zbliżeni kulturowo. Po spędzeniu tu pięciu miesięcy widzę jednak zdecydowanie więcej różnic, niż cech wspólnych. Niektóre na plus, inne zdecydowanie na minus. Zaskoczyły mnie też właśnie różnice pomiędzy poszczególnymi miastami. Powyżej zamieściłam jedynie krótkie porównanie kilku z nich, warto jednak przed wyjazdem doczytać coś więcej i przemyśleć, która część Włoch będzie dla nas najbardziej odpowiednia.
Ostatnio zastanawiałam się nad tym, które włoskie miasto podoba mi się najbardziej i czy w którymś z nich byłabym w stanie zamieszkać. Nie umiem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Każde miejsce, które tu odwiedziłam ma swój niepowtarzalny urok, w każdym dostrzegłam też zarówno pewne zalety, jak i wady. Do każdego z chęcią bym jeszcze powróciła…
Przy okazji, odbiegając nieco od głównego tematu, polecam wszystkim wyjeżdżającym na Erasmusa do Włoch ubieganie się o uczestnictwo w kursie EILC. Jako że język włoski zaliczany jest do języków mało popularnych, przed wyjazdem proponowany jest miesięczny intensywny kurs języka, który organizowany jest w trzech włoskich miastach – Perugii, Sienie i Wenecji. Korzystając z tej możliwości cały wrzesień spędziłam w Sienie i właśnie ten okres uważam za najlepszą część całego pobytu. Oprócz sfinansowania samego kursu zapewniony jest także dodatkowy grant.
Zainteresowanym chętnie udzielę również bardziej szczegółowych informacji na temat Erasmusa w miastach takich jak Perugia, Siena, Pavia, Mediolan, Rzym, Genova ( bądź też po prostu skontaktuję Was ze znajomymi, którzy właśnie tam spędzali ostatnie pół roku;))
Aleksandra Piechel
o.piechel@gmail.com