We Włoszech byłam wcześniej wielokrotnie. Wydawało mi się, że mniej więcej wiem, czego się spodziewać. Poznałam już przecież tylu Włochów, język w stopniu komunikatywnym miałam opanowany… Cóż mogło mnie tam zaskoczyć?
No właśnie – WYDAWAŁO MI SIĘ, że wiem, czego się spodziewać… Rzeczywistość zaskoczyła mnie tyle razy, że aktualnie chyba nic mnie już nie zdziwi. 😉
Zaznaczmy od razu na początku – Włochy to przepiękny kraj, w którym życie toczy się pomału, na luzie i totalnie bezstresowo. Nigdy nie zmieniłabym decyzji wybrania się na Erasmusa właśnie tutaj. Podejmując takie wyzwanie trzeba jednak pamiętać o odpowiednim nastawieniu. Przede wszystkim- spokojnie, nie spieszy się, jakoś to będzie. Takie nastawienie mają Włosi do wszystkiego. Z jednej strony bywa to irytujące, z drugiej naprawdę wszystko da się tu załatwić.
Luźne podejście do życia łączy Włochów wszystkich regionów. I na tym kończą się wspólne cechy mieszkańców poszczególnych części kraju. Udało mi się sporo pozwiedzać, mam też dużo znajomych studiujących w różnych włoskich miastach. Erasmus w Mediolanie w porównaniu z Erasmusem w Rzymie to jak dwa różne światy. Całkiem na południu spotka nas jeszcze co innego. Ciężko więc pisać o Erasmusie we Włoszech ogółem. Ja wybrałam Perugię – stolicę Umbrii, regionu znajdującego się w środkowej części Włoch. Aktualnie skupię się więc przede wszystkim na moich osobistych przemyśleniach związanych ze studiowaniem właśnie tutaj. W najbliższym czasie postaram się dodać kolejną notkę wyjaśniającą dokładniej, na czym polegają różnice w studiowaniu w poszczególnych miejscach Włoch. Póki co pozostanę przy Perugii.
Właśnie tutaj znajduje się najbardziej znany we Włoszech Uniwersytet dla Obcokrajowców. W ramach Erasmusa mogłam wybrać trzymiesięczny kurs językowy, który gwarantuje mi wymagane 30 pkt ECTS. Miałam na tyle szczęścia, że na moim poziomie do wyboru był intensywny kurs języka z ukierunkowaniem ekonomicznym. Zajęć było sporo, ale wszystkie naprawdę ciekawe. Jeśli zależy wam na szybkim opanowaniu języka włoskiego w stopniu naprawdę bardzo zaawansowanym- zdecydowanie polecam. Jeśli zależy wam na podróżach po całych Włoszech- również polecam. Perugia znajduje się blisko Rzymu, blisko Toskanii… Tak jak już wspomniałam wcześniej- w samym środku Włoch;) Trzeba jednak pamiętać, że jest to miasteczko dość małe, a ESN praktycznie nie funkcjonuje. Dużo zależy od tego, jakich ludzi poznacie na początku- niestety nie ma tu żadnych wydarzeń, które pozwoliłyby na Erasmusową integrację ( imprezy są- wiadomo, nie ma jednak ani tandemów, ani orientation weeku, ani żadnych innych eventów, które sprzyjałyby poznaniu reszty Erasmusów- niejako trzeba radzić sobie samemu pod tym względem).
Włochy to kraj pełen licznych absurdów. Trzeba się przyzwyczaić do różnych dziwnych sytuacji. Przede wszystkim – siesta to rzecz święta. Nawet publiczne ubikacje na dworcu mają przerwę obiadową (mimo, że nie ma tam żadnych pracowników- sprawdziliśmy;))
Kolejna sprawa- przychodzenie na uczelnię punktualnie nie ma żadnego sensu. Wszyscy zaczynają się schodzić około 15 minut po rozpoczęciu zajęć, wykładowca przychodzi po 20-25 minutach. Są dzwonki- ale nikt nie zwraca na nie uwagi. Przerwy pojawiają się nagle- po prostu wtedy, kiedy wykładowca uzna, że przydałaby się chwilę odpoczynku. Nikt nie wie ile trwa taka przerwa, więc każdy wraca wtedy, kiedy ma na to ochotę.
Pamiętajcie też, że jedzenie jest dla Włochów niezwykle ważne. Gotowanie to niemal rytuał. Trzeba im przy tym przyznać, że wszystko jest tu przepyszne. Nawet potrawy serwowane za 2 euro na uczelnianej stołówce są lepsze od większości rzeczy, które jem normalnie w Polsce.
Mieszkając w Perugii wielokrotnie zadawałam sobie jednak fundamentalne pytanie- jakim cudem Włosi dopiero teraz przechodzą kryzys? Kwitesencją tutejszej rzeczywistości jest zdjęcie zamieszczone poniżej – cyrk na Placu św. Piotra.
Tak, naprawdę na środku Watykanu postawili cyrk. Serio.
Aleksandra Piechel
Perugia, Włochy
o.piechel@gmail.com