Wyjeżdżając na Erasmusa do Aten mogłem spodziewać się wiele – pięknej pogody, fascynujących zabytków, problemów związanych z kryzysem. Czy mogłem się domyślać, że ten kraj – położony w Europie południowej, odległy od Polski o zaledwie 1300 km., od ponad 30 lat członek Wspólnoty Europejskiej jest tak inny? Czy mentalność ludzi, będących potomkami pierwszych cywilizacji europejskich może tak bardzo się różnić od naszej, polskiej? Wreszcie, czy mogłem wiedzieć, że Grecja, kolebka demokracji i kultury fizycznej jest pogrążona w lekkim chaosie? Okazuje się, że tak. Pierwszy miesiąc pobytu w Atenach to codzienne zaskoczenia i niespodzianki. Przykład? Proszę bardzo, jest ich wiele. Dla niektórych mogą one okazać się wstrząsające ale proszę o zrozumienie – to wszystko co zostało opisane jest jedynie tłem całego doświadczenia bycia Erasmusem w Atenach. Wydarzenia te nie mają wpływu na program nauczania czy bezpieczeństwo a jedynie czynią cały ten okres bardziej interesującym i pozwalają lepiej zrozumieć współczesną Grecję.
Zacznijmy od tego, co wydaje się, najmniej szokujące. Otóż Grecy nie zwracają uwagi na światła na skrzyżowaniach. Moim zdaniem, gdyby od jutra z ulic Aten zniknęły wszelkie sygnalizatory nic by się nie zmieniło. Zarówno ludzie jak i samochody przekraczają ulice kiedy tylko widzą taką możliwość. Jedno musi być tutaj zauważone – to działa. Jestem tutaj już 4 miesiące i od tego czasu widziałem jeden, niegroźny wypadek.
Kolejny przykład. Grecy uwielbiają protestować, zawsze znajdą ku temu dobry powód. Co ważne – są naprawdę dobrzy w organizacji wszelkich publicznych zgromadzeń. Czasami potrzebują zaledwie kilku godzin by zorganizować kilku tysięczny tłum. Większość tego typu wydarzeń zaczyna się i przebiega pokojowo. Niestety, nie zawsze, jak na przykład miało to miejsce kiedy niemiecka kanclerz Angela Merkel przyjechała w październiku do Aten by okazać wsparcie dla Greków na drodze przemian i oszczędności. Pierwsze godziny zgromadzenia wyglądały bardzo patriotycznie – grecka muzyka, biało-niebieskie flagi, tradycyjne jedzenie sprzedawane na ulicy. Plus „anty-Merkel” postery, biegający nago mężczyzna, płonące swastyki…
5 godzin później nie było tak kolorowo: 7 tysięcy policjantów, dziesiątki zakapturzonych młodych osób demolujących główny plac Aten – Syntagmę, gaz pieprzowy…
W 2008 roku światem wstrząsnęła wiadomość o zabójstwie 14-letniego chłopca przez jednego z policjantów. Wydarzenie to miało miejsce na Exarchii, anarchistycznej dzielnicy Aten. Od tamtego dnia, rok w rok 6 grudnia gromadzą się anarchiści by wspólnie okazywać nienawiść do policji, plądrować sklepy, podpalać samochody.
Święta Bożego Narodzenia to piękny czas, także w Atenach. Jeszcze rok temu i wcześniej na głównym placu miasta, wspomnianej wcześniej Syntagmie, wystawiono dużych rozmiarów świąteczną choinkę jakich w Polsce wiele. Niestety, od 2008 roku, tradycją się stało, że ta choinka była najpierw obrzucana śmieciami, a potem podpalana przez anarchistów. Dlatego w tym roku jeden z greckich operatorów sieci komórkowej, moim zdaniem sponsor całej atmosfery świątecznej w Atenach, zafundował wysoką na 10 metrów metalową konstrukcję, symbolizująca choinkę.
Greckie uniwersytety, prawie bez wyjątku, wyglądają gorzej niż ulica. Ma to swoją przyczynę w przeszłości. W latach 1967-1973 władzę w Grecji sprawowała wojskowa junta, były to czasy kiedy wolności obywatelskie były ograniczone. Wtedy też państwo zagwarantowało, że uniwersytety będą oazą wolności, gdzie każdy będzie mógł wejść i powiedzieć co ma na myśli, a policji zakazano wstępu. Dziś oczywiście junta już nie rządzi, ale prawa odnośnie uniwersytetów nie zmieniono. Na większości z nich władzę sprawują młodzieżówki partii politycznych, które permanentnie starają się pozyskać nowych członków. Co jakiś czas organizowane są także imprezy polityczne. Przed kilkoma miesiącami uczestniczyłem w jednej z nich. Odbyła się ona na dziedzińcu uniwersytetu, darmowy alkohol, dobra muzyka i… masowa ucieczka na koniec przed zagrożeniem ze strony latających butelek i bijącego się tłumu. Z tego prawa korzyści czerpali też imigranci, nielegalnie sprzedający swoje towary na chodniku przed uniwersytetem. Kiedy tylko zbliżała się policja, pakowali oni swoje podrabiane torby Prady czy filmy DVD i chronili się za bramą uczelni. Aczkolwiek w ostatnich dniach zaszły pewne zmiany i dziekan uczelni wydał zgodę na wkroczenie policji na teren szkoły. Schwytano imigrantów, zarekwirowano ich towary a dodatkowo przeszukano pomieszczenia uczelni, gdzie w pokoju należącym do anarchistów znaleziono maski gazowe, kaski, drewniane pały. Od tygodnia, kiedy przechodzę obok uniwersytetu jedyne co widzę (jest przerwa świąteczna) to patrole policyjne pilnujące aby nikt się nie dostał do budynku.
O moich spostrzeżeniach związanych z mieszkaniem w Atenach pisać można godzinami. Czytelniku, apeluję do Ciebie – nie myśl, że tutaj jest źle. Grecja i jej stolica to wspaniałe miejsce aby wyjechać na Erasmusa. To fakt, że ludzie mają luźny stosunek do życia, kraj czasami wydaje się szalony ale można rzec „w tym szaleństwie jest metoda”, to wszystko działa i z dumą mogę rzec, że przyjazd na wymianę tutaj był najlepszą decyzją mojego życia, a w moim kolejnym wpisie to udowodnię!
Karol Peszko
Grecja, Ateny
Athens University of Business and Economics